-Boję się tylko śmierci! -Powiedziałam dumna i weszłam śmiało do lasu. W
sumie to był ładny. Drzewa bez liści, mgła, trujący bluszcz i groby!
Powietrze było rześkie, a słońce mi nie przeszkadzało.
-To miejsce przypomina mi dom... -Powiedziałam obrzydzona.
-Co nie lubiłaś swojego domu.?
-Nie...
-Czemu?
-Nie miałam rodziców, ani brata, byłam sama w lesie pełnym demonów i smoków. Nic miłego.
Szłam dalej gdy nagle poczułam krew, ludzką krew. Szybko pobiegłam za nią. To był jeden z gołębi!
Spojrzałam na niego, a on na mnie. Był ranny i nie mógł się ruszać. Odmieniłam się w człowieka.
-Ghoul?! -Krzyknął przerażony.
-Dzień dobry... -Uśmiechnęłam się podchodząc za blisko.
-Odejdź!
-Gdzie twój towarzysz?
-Nie żyje.
-Ah....tak?
_A teraz Odejdź demonie!
-W porównaniu z wami jestem aniołem! -Syknęłam.
-zabijanie ludzi jest niewybaczalne!
-Co mamy zrobić?! Nie możemy jeść nic innego! To źle że chcemy żyć? Być
szczęśliwym? Kochać? Żyjemy w strachu przed wami, nie tego nie można
nazwać życiem...
-...-Ten nic nie mówiąc spuścił głowę.
-Kichi! -Krzyknoł Naruto który stał już obok mnie.
-Odejdź od niego! On ma walizkę.
-To jego kaguna... -Szepnełam. Pobiegłam do walizki i otworzyłam ją.
Zacisnełam zęby, a z moich oczu popłyneły łzy. Słone ciężkie łzy.
-Kaneki... -Szepnełam niedosłyszalnie. Nie wieżyłam w to co widzę, że
niby mój przyjaciel nie żyje? Zaczęłam głośno płakać, nie wiedziałam co z
sobą zrobić. Kaneki! Mój Kaneki nie żyje! Gołąb patrzył na mnie nie
dowierzając widokowi ryczącej Ghoulicy za swoim jedynym przyjacielem.
Naruto przytulił mnie. Odepchnęłam go kaguną.
-Zostaw mnie! -Krzyknełam.
Spojrzałam wściekle na Gołębia.
-Czy my używamy ludzi jako broni? NIE! Więc czemu wy zabijacie Ghoule i
robicie z nich broń?! Nie jesteś zwierzętami! -Krzyknełam po czym wbiłam
mu kagunę w brzuch i wyrwałam mu flaki. Po czym zmieniając się w wilka
pobiegłam gdzieś przed siebie...
Naruto? Sorry!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz