poniedziałek, 9 listopada 2015

Od Cuttle-opowiadanie na konkurs

Wielki głód przeszył mój brzuch. Na zewnątrz było duszno , ale nie za ciepło, co w ogóle było swoim przeciwieństwem. Ale cóż poradzę? Przecież nie jestem Wilkiem Pogody, tylko jakimś głupim Diabłem.
Tak. Wcale mi się nie podobało, gdy zostawałam tym skupiskiem Demonów. Okropnie bolało, a przy tym zmieniło moje życie na zawsze. Wzięłam się w garść i poszłam coś upolować, pomimo iż była noc.
W ciemnościach dostrzegłam małego, białego królika. Cóż, nie było to jakieś obfite jedzenie, ale zawsze coś. Wbiłam kły w jego kark, a przez ten moment, jego błyszczące i niewinne oczka, wpatrywały się we mnie z ogromną pretensją i z pytaniem "Dlaczego mi to robisz? Co ja takiego zrobiłem?!". Jednak gdy głód przemawia u wilka, on nie ma litości i zabija nie patrząc na nic. Potem jednak, gdy zabije, zdaje sobie sprawę, co zrobił i może czasem tego żałować. Chociaż ja niczego nie żałuję. Westchnęłam cicho i zabrałam się za jedzenie stworzonka.
~*~
Od dłuższego czasu czułam się obserwowana. Rozglądałam się dookoła-nic. Za siebie-tylko liście. Czyżby moje zmysły były już aż tak zepsute? Oh, Cuttle, Ty stara zrzędo... Nic nigdy Ci nie wychodzi! Czy jest jeszcze jakiś sens? W sumie jedyne, co utrzymuje mnie przy życiu, to... Wataha. Tak, gdybym do niej nie dołączyła, lub nie została przyjęta, na pewno ktoś znalazłby mnie martwą. Jednak tak się nie stało.
Uczucie, że jest się przez kogoś obserwowanym. Ktoś bacznie przygląda się Tobie i liczy twoje kroki... Okropność. Czułam się jakbym była Johnym Deep'em, a paparazzi śledzili każdy mój krok. Jednak nie zważając na to, szłam dalej. Jednak niepokój zwiększał się z każdym moim krokiem...
- STÓJ! - krzyknął ktoś za mną.
Obróciłam się i ujrzałam jakiegoś dziwaka:










 - Czego dusza pragnie? - zapytałam.
- Ciebie... - syknął.
Zauważyłam, że zza drzew wychodzą potwory takie same, jak on. Zaczęłam oglądać się dookoła, póki jeden z potworów nie ogłuszył mnie tym swoim oślizgłym łapskiem.
~*~
Wzięłam głęboki oddech. Wstałam powoli rozglądając się. Gdy chciałam podejść trochę do przodu... Bach! Nie mogę. Uniemożliwiały mi to łańcuchy. Zaraz, zaraz... ŁAŃCUCHY?! Czy to możliwe, że dałam się złapać!?
- Czego chcecie? - zapytałam oschle.
- D U S Z Y .
- Hmm... Jasne. Ale źle trafiliście. JA NIE MAM D U S Z Y .
Wtedy zrobili wielkie oczy, a przede mną pojawiło się złote światło.
- Co jest...? - zapytałam.
Wtedy zobaczyłam jakiegoś przypadkowego, wychudzonego wilka. Widać było, że jest czymś wykończony, wszędzie miał pełno ran.
- Co mu jest? - spytałam z obojętnością.
- Ty tak skończysz, jeśli nie dasz nam swojej D U S Z Y .
- JA NIE MAM DUSZY.
Wtedy wypuścili tego wilka. Był bardzo osłabiony.
- No już, uciekk.. Uciekaj... - wymamrotał wilk.
- Pff... Nie jestem tchórzem.
- Musisz uciekać! Jeśli nie, to...
- Och, nie zostawię Cię tu. - westchnęłam.
Potwory zaczęły nas atakować, wilk był wyczerpany. Nie miał siły walczyć. Musiałam bronić siebie i jego. Chwyciłam go za łapę i wybiegłam z jaskini potworów. Jednak oni zdążyli wyrwać mi go z łap.
- Puszczajcie! - wykrzyknęłam.
Jednak to ja puściłam go pierwsza. Nie mam pojęcia dlaczego, ale nie mogłam sobie wybaczyć, że ten wilk zginął. Jak nigdy. Przecież na nikim nigdy mi nie zależy...
~*~
Wróciłam do watahy, położyłam się na legowisku i zasnęłam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT