Uśmiechnąłem się delikatnie do wadery.
-Faktycznie nie byłby to kiepski pomysł.-Na owy komentarz dostałem
kuksańca, spojrzałem na partnerkę, w jej rozbawionych niebieskich oczach
błyszczały maleńkie iskierki.
-Nie krytykuj moich pomysłów!-Powiedziała, nadymając policzki i starając
się, by jej mina była jak najbardziej pogardliwa. Owy efekt zepsuł
jednak mój śmiech, po raz
kolejny przypominający śmiech hieny. Wyjątkowo głośnej hieny.
Towarzyszący mi śmiech Res zdawał się być niczym cichy szept delikatnie
łaskoczący uszy.-Dzieci mi pobudzisz!-Powiedziała, kładąc się przy
maleństwach. W dalszym ciągu jednak na pyszczku miała zadziorny
uśmiech.-Więc?-Zapytała w końcu, widząc, że się jej przyglądam.
-Eeee-Wydukałem swoją jakże inteligentną odpowiedź, jak na
wykształconego basiora przystało.-Więc?-Nim usłyszałem odpowiedź Res
dojrzałem, jak przewraca oczami.
-Vici. Wycieczka. We dwoje.-Przytoczyła, streszczając mi tym samym ostatnie kilka minut.
-No tak.-Wyszczerzyłem kły-Z przyjemnością, moja pani.-Wadera
uśmiechnęła się słodko, słysząc ostatnie ze słów. Delikatnie trąciłem ją
noskiem.-Teraz jednak mamy obowiązek rodzicielski i póki go nie
dopełnimy lepiej nigdzie nie migrujmy.-Wyszeptałem, mając świadomość, że
znajduję się blisko śpiących dzieci.
-Powiedz...nadal się boisz?-Pytanie partnerki lekko mnie zaskoczyło.
Fakt, byłem fatalnym opiekunem, ale miałem zamiar oddać swoim młodym
całe serce, więc, jeśli bym się postarał..
-Nie.-Powiedziałem, liżąc policzek kasztanowej towarzyszki-Już nie. A Ty?
<Res? <3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz