sobota, 4 czerwca 2016

Od Tamary do Assuri'ego

Ze snu obudził mnie gorąc. Był piękny dzień, a ja spałam w słońcu. Jasna kula przygrzewała moje futro tak mocno że się gotowałam. Rodzice znów znikli. Widzisz ich na wieczór rano,ich niema , za dnia się na nich natkniesz. Teraz zjedz co...jestem za wolna by cokolwiek upolować, a w szkółce nudy. Przespacerowałam się znanymi terenami. W norce cioci Asi nie było nikogo. Penie ma jakąś wyprawę, albo coś. Wujek As? No właśnie! To jest towarzysz. Może nauczy mnie wchodzić na drzewa? Jestem już starsza. Starsza...Trza by co samemu upolować. Rzuciłam się pędem na najbliższą polankę. Miło...całe stadko sarn bez jeleni. I jelonki. Mniam, miam. Jeden mały zwierz wystarczy. Zakradłam się cicho do malucha. Nie ucieka?! Nie zna wilków! Pysznie...Skoczyłam na niego strasząc w ten sposób pozostałych. Całe stado odbiegło. Nie zależało mu na maluchu. Cóż...teraz go zjem. Można by powiedzieć że połknęłam zdobycz w całości patrząc na czas w jakim się najadłam. Dobrze. Odwiedźmy teraz wujka. Ruszyłam truchtem po jego jaskinie. Niema nikogo. Spojrzałam w górę. Wujek Assuri tak jak podejrzewałam był na drzewie. Wdrapałam się na jaskinie i wskoczyłam na gałąź. Teraz wyżej i op...wyżej.
-Wujku!
-O! Witaj Tamaro. Jak tu sama weszłaś?
-Normalnie.
-Chcesz się pobawić w berka?
-Nie...to już jest nudne...i dziecinne. Chciałabym popływać dziś idziesz ze mną?

<Assuri? dorastam ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT