Odnalazłem pustą jaskinię i usłałem
sobie w niej lekkie posłanie, które nadawałoby się na zimę jak i na czas
letni. Po chwili postanowiłem przejść się nad wodę aby zmyć z siebie
krew. Po drodze nad Mizu natrafiłem nad jezioro. Usiadłem na jego brzegu
tak, że moje przednie łapy były zamoczone w wodzie. Po kilku minutach
odpoczynku wszedłem cały po zielonkawą taflę jeziora.
Moje
ciało obmyła zimna ciecz, tak orzeźwiająca po tej nocy. Zanurkowałem.
Kiedy zanurzyłem się trochę głębiej nic nie widziałem, więc szybko się
wynurzyłem. Przetarłem powierzchnię sierści i wychodząc otrzepałem się.
Spocząłem na trawie i oblizałem się.
Za chwilę zaczęło się rozjaśniać. Usłyszałem ciche kroki. Renesmee.
- Hej...
- Witaj - odpowiedziałem cicho, speszony. Nie powinienem się wczoraj tak zachować.
-
Ymm... Od czego miałeś wczoraj takie dziwne oczy? - zapytała z nutą
niepewności w głosie wadera. Pewnie obawiała się, że znów zacznę
bezsensowną paplaninę...
- Nie wiem... - kiedy to powiedziałem
wydała się wyraźnie zdziwiona - na prawdę. Mam tak już od dawna. Dzieje
się tak chyba zawsze w nocy, najbardziej świecą kiedy poluję. Może
jednak nie bez przyczyny nadali mi takie imię?
- Słyszałam, że Lucyferem nazywa się diabła.
-
A, to... Wiesz, tylko w niektórych kręgach moje imię oznacza sługę
ciemności. Tym mianem oznaczono jednego z upadłych aniołów - spojrzałem
na Renesmee czy ciągle słucha - oznacza ono Niosącego Światło, a przy
zmianie jednej litery Tego Który Stracił Światło. No, mniej więcej, a
przynajmniej tak słyszałem. To dziwne, ale oznacza też Wenus. Wiesz jak
kiedyś nazywano tą planetę? Poranną Gwiazdą. Niezły zbieg okoliczności,
co? Mnie też kiedyś tak nazywali... - spuściłem głowę - no, w każdym
razie, nie będę cię już męczył moim gadaniem. Chciałem cię tylko
przeprosić. Ahh... źle się wczoraj zachowałem. Ale wszystko w porządku,
prawda?
- Tak...
- Zawsze do usług, milady -
skłoniłem się, a chwilę później zaśmiałem się i mrugnąłem do niej
porozumiewawczo - miło było mi cię poznać, Renesmee.
Pożegnałem
wilczycę i wróciłem do swojej jaskini. Miło było poznać tak ciekawą
osobę. Chociaż na początku nie byłem co do niej przekonany. Ha! Jaki to
świat jest zmienny...
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz