niedziela, 26 czerwca 2016

Od Renesmee C.D. Victora


-To tu nauczycie się podstaw, a resztę doskonlicie sami- uśmiechnełam się gdy byliśmy na łące.
I reakcja. Entuzjastyczne merdnie Tamary, spojrzenie Mortem pod tytułem " Wali wam?!" i prychnięcie Karo przepełnione po prostu miłością...Czasem zastanawiam się czy rodząc szczeniaki nie popełniłam na większego błędu w życiu.
- To patrzcie. Widzicie zająca?
- Nie, pająka...- marudziła Karo
- Ehem...- odkasznełam dając do zrozumienia Karo że nie właściwie się zachowała- Skradacie się i skaczecie. Dobijacie zębami i tadam.
-Czasem jednak trzeba poganiać za ofiarą. Szczególnie za jeleniami.- wtrącił Victor
-Tak. A teraz spróbujcie same.
Wyszło im nawet dobrze. I tak rozpoczął się czas spokoju. Nie było ich całymi dniami. Mortem i Tani wracały na czas, a co do Karo...bywało różnie. Tak dorosły. Pierwsza wyprowadziła się Karo, a pozostałe waderki miesiąc później. I tak zostałam znów sama z Victorem. Pewnego dnia spotkałam Karo.
- Hej, kochanie-przywitałam córkę.
-Yhhy...
- Co u ciebie?
-Nic...przeszkadzasz!
I na tym się skończyło. Tamara wpadała czasem, ale wiecznie urządzała sobie wycieczki. Mortem? Brak życia, tylko na tyłku w jaskini. Nie za często ją widywałam. Pewnego razu nie wytrzymałam i po moich policzkach popłynęły łzy.
-Res? Co się stało?
-Wychowałam szczeniaki, jestem starą matką i nawet dzieci mnie nie szanują. Już nie mówmy o miłości...Karo tylko prycha i ma mnie gdzieś...ja już nie mogę. Moje życie jakby dobiega końca. Nie ma przyszłości dla mnie. Czuje się staro...jak babcia...


<Victor? Się w końcu rozkleiłam :/ wybacz że takie słabe opko...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT