Bez zastanowienia otworzyłam mały portal. Podniosłam nie opodal leżący
patyk, który został znaleziony gdzieś hen daleko przez morze. Włożyłam
pysk do portalu trzymając przy tym patyk w zębach. Przeniosłam się do
ognistej krainy. Tu było ognia po dziurki w nosie. Zanurzywszy patyk w
kałuży lawy wróciłam szybko na plażę zamykając przejście. Rzuciłam patyk
na stertę ciał, nie które z nich już zajęły się ogniem, inne zaś
czekały cierpliwie na pochłonięcie przez destrukcyjny żywioł.
Wpatrywałam się w to widowisko z nieukrywanym zachwytem. Piękne. Po
dwóch godzinach gdy z członków watahy pozostały jedynie osmolone kości
Wstałam i przeciągnąwszy się wymruczałam:
-Pora się zbierać śnieżko. -Basior kiwnął głową i ruszyliśmy truchtem w
kierunku naszej watahy. Naszego domu. Po dłuższej chwili mruknęłam:
-Jeśli chodzi o wcześniejszą rozmowę to...wcale nie czułam się źle.
Wiem, że moja osoba nie wzbudza zaufania i już zdążyłam się do tego
przyzwyczaić-Basior nie odezwał się. Miło było słyszeć że traktuje mnie
jak przyjaciółkę a nie jak potencjalną maszynkę do zabijania. Jednak
gdyby było inaczej też uszanowałabym jego decyzję.
**Parę dni później**
Czując znajomy zapach uśmiechnęłam się mrucząc sama do siebie:
-Nie ma to jak wrócić na stare śmieci-Pierwsze co zrobiliśmy po powrocie
do powrót do alf i zdanie relacji. Taki był już mój zwyczaj i tego się
trzymałam, po za tym była to oznaka szacunku wobec Ashity i Zuko. Po
złożeniu raportu wyszliśmy z jaskini laf. Staliśmy przez dłuższą chwilę
obok siebie nie za bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Nie za bardzo mogąc
znieść tego niezręcznego momentu powiedziałam:
-Hej. Fajnie się pracowało. Ja znikam-Bez żadnego więcej słowa ruszyłam w
kierunku swojej jaskini. Ashita wiedziała co zrobić by nas pogodzić.
Uśmiechnęłam się do siebie i kto by pomyślał, że próbowałam go jakiś
czas temu zabić na oczach wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz