sobota, 4 czerwca 2016

Od Lucyfera do Maennelise

Wynurzyłem się spod chłodnej wody i nabrałem powietrza. Po moich długich włosach zaczęła ściekać przezroczysta ciecz. Westchnąłem. Spojrzałem w dół na moje nagie ciało, prawie białe z kilkoma ciemnymi wybarwieniami. Od jakiegoś czasu rzadko przeistaczałem się w człowieka. Zbyt rzadko. Uwielbiam je. Jest piękne, przynajmniej według mnie.
Podpłynąłem żabką na mieliznę i stanąłem na jasnym, błyszczącym od słońca piasku. Jeszcze raz rzuciłem wzrokiem w dół. Nigdy się nie opalałem. Moja skóra zawsze była bardzo jasna, nawet gdy godzinami przesiadywałem w promieniach słońca. 
Kiedyś byłem w wiosce ludzi. Nawet w tej postaci się tam wyróżniałem. Wszyscy byli trochę niżsi i o wiele ciemniejsi. Prawie nikt nie miał tak ciemnych włosów jak moje. Nawet w tej formie uchodziłem za dziwoląga. Raz nawet chcieli zatrudnić mnie w cyrku na wystawę odmieńców, a raz właściciel domu publicznego proponował mi pracę jako specjalna atrakcja dla pań. Jakoś nie pamiętam czy się zgodziłem...
Usiadłem na gorącym piachu, nie zasłaniając się niczym. Byłem chyba z najrzadziej uczęszczanej części terytorium watahy, więc nie obawiałem się, że ktoś mnie zobaczy. Ani inne wilki w postaci człowieka, ani jakiś człowiek lub elf... gołego niczym niemowlę. Odchyliłem się do tyłu i już po chwili leżałem wyciągnięty na ciepłej powierzchni.
Nagle, nawet ze słabym ludzkim słuchem usłyszałem zbliżające się kroki. Poderwałem się na nogi i rozejrzałem. Jeszcze nikogo nie było widać. Jednak wciąż słyszałem lekkie, wilcze stąpnięcia. Nawet nie pomyślałem o tym, żeby przemienić się z powrotem w wilka, poza tym to chwilę trwa.
Po chwili zza zarośli wyszła szczupła wadera. Szczerze mówiąc, jedna z najpiękniejszych jakie w życiu widziałem. Na mój widok stanęła jak wryta.
Wytrzeszczyłem oczy. Mogę się założyć, że przez chwilę miałem otwarte usta. Cofnąłem się o krok do tyłu, bo przypomniałem sobie w jakiej skórze teraz jestem. Na szczęście, nawet ta forma dawała mi możliwość mówienia wilczą mową.
- Witaj - powiedziałem cicho i przełknąłem ślinę - nie bój się... należysz do tutejszej watahy?
Wadera przez chwilę milczała. Ja speszyłem się jeszcze bardziej kiedy zaczęła lustrować moją sylwetkę. Zasłoniłem się rękami.
- Może nie widać, ale też jestem wilkiem - usiadłem - należę do watahy porannych gwiazd. Lucyfer - skinąłem do niej głową.

< Maennelise? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT