Spojrzałam na waderę. Musiała wstać nie tak dawno temu.
-A spodziewałaś się mnie gdzieś obok?-Zapytałam. Shiori przewróciła
oczami, jakby z góry spodziewając się tym podobnej odpowiedzi. Naprawdę
aż tak łatwo było mnie rozgryźć? Nie, to co innego. Szczeniackie
zachowania, których nie sposób byłoby nie zapamiętać przekładały się na
tą sytuację. Rozejrzałam się, oriętując, że wadera jest sama.
-Szukasz Lliana?-Zapytała. Miałam ochotę odpowiedzieć “No nie,
jednorożca z dwoma rogami i tęczową grzywą..” ale tutaj już się
powstrzymałam, nie chcąc się powtarzać. Słońce lekko prażyło mnie po
niebieskich pręgach na futrze. Nie wiedzieć jednak czemu, tego dnia
humor mi dopisywał. Shiori musiała uznać ciszę za potwierdzenie, gdyż
powiedziała:-W takim wypadku tutaj go nie znajdziesz.
-Co uzgodniłyście z Ashi?-Trochę bałam się odpowiedzi. Przez moment
przeszło mi przez myśl, że alfa wygnała zwierzę siną w dal. Szybko
jednak odtrąciłam taki scenariusz. Znałam waderę, którą mojej siostrze
zdarzało się nazywać “ciocią Ashi” na tyle, że mało nie skarciłam się za
podobną myśl. Pamiętałam jeszcze, jak po kłótni z tatą wraz z mamą i
siostrami spałyśmy u Ashity i Zuko. Nie możliwe, aby go wygnała. W moim
przekonaniu utwierdził mnie spokojny, łagodny głos Shiori.
-Llian śpi w innej jaskini, zaraz się tam wybierzemy.-Oznajmiła. Zaraz
okazało się faktycznie odpowiednim słowem, gdyż już po chwili
kierowałyśmy się we wskazanym przez waderę kierunku do porośniętego
mchem skalnego “domu”, w jakim nasz towarzysz spędził nocleg.
-Tato?-Zdziwiłam się, widząc białego wilka w towarzystwie nieznanej mi
wadery o granatowym futrze oraz podobnie, jak w moim wypadku-długim
ogonie. Mój ojciec uśmiechnął się z nie małym zdziwieniem na nasz
widok.-A Ty co, szczęścia szukasz?-Zapytałam z przekąsem.
-Karo?-Najwidoczniej obaj byliśmy zdziwieni takim spotkaniem.-Niestety,
zasmucę Cię, ale szukam zwierzęcia. Poznaj proszę, to jest Amica,
uzdrowicielka.-Przedstawił mi waderę.-Amicio, to jest Karo, moja
córka.-Spojrzenie, jakie mi posłał należało do lekko podejrzliwych.
Zapewne twierdził, że znowu wpakowałam się w kłopoty. Ech, rodzice..
-Bardzo mi miło.-Wadera obdarzyła mnie uśmiechem.
-Ehe.-Rzuciła, tylko, na co twarz mojego ojca wykrzywił grymas.
-Musisz jej to wybaczyć.-Rzucił do towarzyszki, po czym dodał cicho.-Ma
drzazgę w łapie.-Puściłam tą uwagę mimo uszu. Następnie Shiori, Amica
oraz mój ojciec przywitali się ze sobą na wzajem i zaczęli o czymś
rozmawiać. Oczywiście, w końcu cała ich trójka pełniła funkcje medyczne.
Wnioskując, że nie zauważą mojego zniknięcia udałam się do jaskini, w
której zastać miałam Lliana.
-Witaj, wielkoludzie.-Przywitałam go, na co ten skrzywił się.-Tym razem
nie będziesz próbował pozbawić mnie tchu, co?-Zapytałam, dość ciepłym
tonem głosu, o dziwo, a na takowy ciężko było mi się silić. Jakoś tak,
kiedy wiedziałam, że ktoś nie może się ze mną porozumiewać słowami
lepiej mi się przebywało w jego towarzystwie. Przyjrzałam się raną,
które po interwencji medyka i uzdrowicielki wyglądały znacznie lepiej.
Ciekawe, czy tata sprawdzał ich historię?-To, jak, zmieściłeś swój
tłusty zadek tak, aby się wyspać?-zarzuciłam ze złośliwym uśmiechem. W
odpowiedzi Llian zabawnie potrząsnął głową. Teraz, kiedy był w miarę
syty, a jego rany znajdowały się w lepszym stanie, niż były uprzednio,
wcale nie wydawał się groźny, czy niebezpieczny. Był po prostu
oryginalny, ot co.
<Shiori?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz