sobota, 4 czerwca 2016

Od Renesmee C.D Victor

C...co?! Co ja robię ?! Miałam go usmażyć i co z tego wyszło?! Dziad pójdzie za mną , bo pomyśli że go lubię . Ach! Jestem tak wkurzona i nie mogę go zabić bo sama sobie nie pozwalam. Dlaczego...Ferlun nie byłby dumny. Zlałby mnie bez opamiętania. Gdybym wróciła do niego i powiedziała że ton gościu łazi za mną i cały czas gada bez opamiętania...i że ma coś z głową to by go zabili. Mądre .
Odwróciłam się i gdy już byłam jakieś pięć kroków dalej zatrzymałam się. Tak wiem, jestem idiotką. Gdybym miała ręce waliłabym się sama w czoło. Dobra...jak ten basior zniknie życie się ułoży. Ale muszą pozostać przy Ferlunie. Wracam...
-Victor...pomogę ci. Tylko że nie licz na specjalne relacje między nami. Zostaje z Ferlunem. I teraz muszę mu coś upolować na obiad. Jeśli chcesz mojej pomocy to rusz się!
Ja i basior zaczęliśmy przeszukiwać las i skakać na co się dało. Natomiast młoda wadera M...Miril czy jak jej tam, siedziała i tylko nas obserwowała. Ciut mnie wkurzała. Ona nie chciała raczej pomóc basiorowi. Może w tamtej lini czasowej wydarzyło się coś co jej nie pasowało?
-Dobra, pięć królików wystarczy. To ja uciekam.
Wracam nie pewna do jaskini. Aj! Cuć od mnię innego wilka. O! Jedzie tu jak nie wiem...to wytarzam. Teraz gdy śmierdzę to tylko śmierdzę ,a nie zdradzam co robiłam.
-Jestem.
-No nareszcie kochanie! Gdzie ty byłaś ?!- podchodzi i pociąga nosem- Fe! Idź że się umyć...Cuchniesz.
Posłusznie i z nijaka radością poszłam się kąpać.

<Victor? Co tam? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT