Wstałam rano w dobrym humorze. Ranek był rzeki, świeciło słońce ptaki
śpiewały a na trawie była jeszcze rosa. Minęło już sporo czasu a ja
poszłam na pole ostatniej bitwy, gdzie spotkam waderę i rozmawiały my o
różnych nudnych sprawach. Przed sobą ujrzałam rannego basiora.
-Co się stało? Powiedziałam opanowana jak nigdy.
-Wrogowie atakują.
-Gdzie?
-Koło klifów. Powiedział nerwowo i padł ze zmęczenia.
Zerwałam się do biegu ale zatrzymała mnie wadera.
-Spokojnie ja pójdę.
-Ale Wojownicy mają walczyć wszyscy!
-Tak ale to ty jesteś tą jedną z najsilniejszych, i sobie sama
poradzisz. Powiedziała jakby coś przeczuwałam i pobiegła. Gdy się
obróciłam zjawił się jeden z naszych sojuszników, a gdy spojrzałam za
siebie zobaczyłam wilka prowadzącego swoją armię. Czułam się jakbym
miała wybrać po której stronie jestem. Bez wahania rzuciłam się na
przywódcę armii a potem na tych najsilniejszych. Razem z sojusznikiem
pokonaliśmy wszystkie wilki.
-To dopiero może być początek Raksza. Powiedział zaniepokojony.
-Wiem i musimy być w pełni gotowi do ataku.
-Myślisz że sobie poradzimy?
-Tak, musimy. Będziemy walczyć do ostatniej kropli krwi! Wykrzyknęłam I wspieram się na skałę
-Idą? Zapytał
-Tak.
Walkę z wrogami wygraliśmy i jeszcze lepszego dnia nigdy nie przeżyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz