Mierzyłam szczenię uważnym wzrokiem, gadatliwa i pyskata. Westchnęłam kręcąc głową lekko zrezygnowana.
- Tak mogę i już się trochę o nim dowiedziałam - rzekłam podchodząc do stwora i dotykając delikatnie jednej z jego blizn.
- A co takiego ? - Karo podbiegła do mnie co niezbyt spodobało się
stworzeniu. Zerwało się na cztery łapy i najeżone zaczęło obnażać kły,
mimo to młoda wadera stała przed nim z zadziornym uśmieszkiem.
- Odejdź stąd lepiej - mój ton był stanowczy i przepełniony złością
która powoli we mnie narastała. Karo prychnęła i zrobiła jeszcze jeden
krok na co Illian, bo tak się zwała owa istota, stanęła na tylnych
łapach i zaryczała. Widząc, że szykuje się do ataku skoczyłam w stronę
wadery w tym czasie próbując poskromić bestię. Jednak na nic się to
stało. Stanęłam nad szczenięciem i przemieniłam się w T'ien Lunga.
Łuskowate ciało ochroniło Karo przed uderzeniem.
- Skończ to natychmiast - przemówiłam do stworzenia które najeżone
płaszczyło się na ziemi. Ryknęłam donośnie po czym wróciłam do swojej
pierwotnej postaci, wycieńczona stanęłam przed Illianem. Moje futro było
nastroszone a łapy drżały w wyniku przemęczenia.
- Wracaj do rodziny, natychmiast - wywarczałam ciężko dysząc. Nawet nie
spojrzałam na waderę, wciąż wbijałam swój wzrok w Illiana leżącego
potulnie na trawie.
- Ty, ty zostajesz ? - wychyliła się niepewnie zza mnie. Skinęłam głową
wciąż nie odwracając wzroku od stworzenia - tyle, że ja nie chcę iść -
wyjęczała cicho spuszczając głowę.
- Raczej nikt nie chcę, żebyś ucierpiała będąc tutaj - popatrzyłam się
na nią kątem oka - jak chcesz tu zostać to nie pyskuj i bądź spokojna -
posłałam jej lekki ale mimo wszystko ciepły uśmiech.
(Karo ? Moje też dłuższe nie będzie więc wybacz)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz