niedziela, 26 czerwca 2016

Od Karo do Jax'a

Sama byłam zdziwiona propozycji, jaką złożyłam siostrą. Nie wiem, czy wynikała ona z tego, że jakiejś cząstce mnie brakowało domu, czy z mojego, o dziwo, przywiązania do wader, jednak jaskinia wydawała mi się po prostu pusta, kiedy zamieszkiwałam ją samotnie. Skończyło się na tym, że nasza trójka zamieszkała razem. Tami kilka razy przebiegła pomieszczenie, jakby nie wierząc w jego wielkość, Mortem natomiast obserwowała jej poczynania z pewną rezerwą, leżąc na środku nowego domu. Mimowolnie zaśmiałam się na ten widok, po czym skierowałam się do wyjścia.
-A Ty co?-Tamara zastąpiła mi drogę, stając przede mną-Już nas zostawiasz?-Spojrzała na mnie spod szarych oczu, w których prawie że zawsze można było dojrzeć iskierki.
-Jeszcze się z wami nasiedzę, tak by wynikało.-Odpowiedziałam, mijając ją. Nic z tego, na powrót wyszła przede mnie, z zadowoloną z siebie miną.
-Oczywiście...przez ostatnie dwa lata byłaś w domu łącznie może z miesiąc.-Odparła, przewracając zabawnie paczydełkami.
-Dobry i miesiąc.-Powiedziałam, przyglądając się siostrze. Była trochę wyższa ode mnie mimo, iż była młodsza. Cóż, ani Ja, ani Mortem nie odziedziczyłyśmy zbyt wiele centymetrów, ktoś więc musiał.-Mam zamiar się nacieszyć brakiem kontroli, tak więc zejdź mi z drogi.-Dodałam, machając rytmicznie ogonem.
-Tak, jakbyś kiedykolwiek ją uznawała..-Rzuciła w odpowiedzi, schodząc na bok.-Tylko uważaj, nie chcę za szybko być ciocią!-Dodała z rozbawieniem w głosie, uśmiechając się przy tym szeroko.
-Jeszcze czego?-Prychnęłam, wychodząc na zewnątrz. Przymrużyłam oczy, kiedy dotarły do nich świetliste promienie słońca. Dzień zaczął się już dawno i to, jak zdążyłam zauważyć, pełną parą! Ruszyłam ochoczo przed siebie, nawet się nie oglądając. Mimo, że z całego serca tego nie znosiłam, wypadałoby poznać współpracowników, a raczej z tego co słyszałam współpracownika. Jax, czy jakoś tak. Pewnie i tak nie zapamiętam jego imienia, heh. Powolnym krokiem zbierałam się do siedziby wojowników. Nie za bardzo mi się widziało przebywanie w tak dużej grupie wilków. Nagle usłyszałam podejrzany dźwięk. Coś jakby syczenie, dość donośne, a następnie głośne “booom”.
~Będą kłopoty.-Powiedziała Molly, Ja natomiast obracałam się w miejscu, jakby próbując zarejestrować, co dzieje się wokół mnie. W oddali jakieś drzewo upadło na kolejne, niczym domino. Spraqiło to, że pod ciężarempnia inne z drzew uginało się i tak ciągle. Wszystko to działo się niewyobrażalnie szybko. Nagle zobaczyłam, jak jeden z pni leci wprost na mnie. Rozpłynęłam się w powietrzu w ostatniej chwili, by uniknąć nagłej śmierci z powodu przyniecenia. Cieżki konar upadł na trawę w miejscu, w którym stałam. Pojawiając się na nim zauważyłam czarnego wilka, którego futro wyróżniało się zielonymi plamami. Z zadowoleniem wpatrywał się w drzewa tworząc coś, co przypominało bombę. Nie rozumiem, chciał wysadzić taką kupkę? Nudziło mu się, czy jak?
-Mógłbyś trochę uważać, na kogo zrzucasz drzewa, co?-Warknęłam w jego stronę, wbijając pazury w konar. Odwrócił się, jakby dopiero teraz mnie dostrzegając. To tylko zwiększyło moją irytację.
<Jax? Co kombinujesz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT