czwartek, 30 czerwca 2016

Od Rakszy do Kogoś

Leżałam nad brzegiem jeziora i odpoczywałam w cieniu rozłożystego drzewa. Cisza, spokój, samotność. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, ptaki powoli cichły. Świat zapadał w sen. Ale nie ja, podobnie jak inne zwierzęta nocne. Zrobiło się już całkiem ciemno. Gdzieś niedaleko usłyszałam szelest. Czujnie zaczęłam nasłuchiwać. Ktoś tu szedł. Wycofałam się dyskretnie do jakichś zarośli. Moje ciało znikło w nich całkowite. Dzięki czarnej sierści byłam prawie niewidoczna. Prawie. Tylko moje oczy zdradzały mą obecność. Dwa świecące punkty między gałązkami. Mogłabym je zamknąć, lecz ciekawość wzięła górę. Po chwili dostrzegłam innego wilka. Czy on jest z naszej watahy?Nie wiedziałam. Nie znałam oczywiście prawie nikogo zważając na czas, odkąd tu jestem. Może powinnam się wychylić? Ale miałam nadzieję, że zaraz odejdzie i mnie nie zauważy. Nie przepadam za towarzystwem. Zwłaszcza ciekawskim. Wilk zatrzymał się tuż obok mnie. Pora się wycofać. Zrobiłam krok do przodu. Ale oczywiście jakiś patyczek zaplątał się w długą sierść mojego ogona i złamał się głośno. Stanęłam w miejscu i zamarłam w bezruchu czekając na rozwój wydarzeń.
(Ktoś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT