Prychnąłem donośnie, patrząc w jej ślad.
-Tak? Fajnie!-Rzuciłem bardziej do niej, niż do siebie, idąc w
przeciwnym kierunku. Echh, wadery. Co mogłem poradzić, że musiałem
ruszyć w pościg za pozostałą dwójką dzieci? No dokładnie, nic.
Fakt-faktem było to bardzo nierozważne i nieodpowiedzialne z mojej
strony, ale naprawdę myślałem, że Karo pozostanie na miejscu. Chociaż,
gdyby się zastanowić, waderka niejednokrotnie uciekała z...wielu,
różnych miejsc. Początkowo chciałem ruszyć do jaskini, po chwili jednak
postanowiłem zrobić coś zupełnie innego. Wybiegać całą złość, bo co mi
będzie, po siedzeniu w domu? Ruszyłem przed siebie tam, gdzie mnie tylko
nogi poniosą. Początkowo wydawało mi się, że nic to nie daje, tylko
wzmaga uczucie mojego zawiedzenia własną postawą. Po chwili jednak,
kiedy poczułem zimny wiatr rozwiewający każdy, nawet najbardziej ukryty i
najdrobniejszy włosek znajdujący się na moim futrze, oraz siłę, jaką w
miarę biegu nabierały uderzenia łap w ziemię zupełnie odleciałem.
Regulowałem szybkość biegu stopniowo zmieniając czas; raz przyśpieszał,
raz natomiast wracał do normalności. Miałem wrażenie, że mógłbym biec
tak bez końca, nie bacząc na to, jak daleko, ani gdzie się znajduję, gdy
nagle uderzył we mnie powiew chłodu, a pod łapkami poczułem zimny
grunt. Zahamowałem gwałtownie, było jednak za późno-wpadłem do lodowatej
rzeki. Z trudem zaczerpując powietrze podskoczyłem kilkakrotnie w
nadziei, że jakoś z niej wyjdę. Nie, to na nic.
Myśl-cymbale!-Powiedziałem sobie w myślach. Podpłynąłem do brzegu i
chwyciłam łapkami zimną taflę. Te przyczepiły się do niej, niczym
przyssawki. Włożyłem całą swoją siłę, jaka pozostała mi po ostrym biegu w skok .
Poczułem ból, kiedy moje ciało wygięło się, nic jednak mi się nie
stało. Wylądowałem na śniegu, dysząc. Całe zmęczenie, jakie wywołało
znalezienie się tutaj dopiero co do mnie dotarło. Westchnąłem,
postanawiając nie wstawać. Trudno, wrócę jutro, może Res w międzyczasie
ochłonie? Ochłonie..na Ramzę, jak tutaj zimno!
<Res? Co tam słychać u Ashi i dziewczynek? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz