piątek, 24 czerwca 2016

Od Adidasa do kogoś

Pierwsze dni w watasze, a już kilka terenów zapadło mi w pamięć. Sczerze to z orientacją nie mam problemu. Wychowało minie miasto, a tam nawet z daleka drzew nie widać...Co ciekawe odkąd przybyłem jest upał. A gdyby tak coś wysadzić? Nie, nie...skok na bombę. I może drzemka? Podszedłem nad jezioro a moją uwagę przykuły klify w oddali. Taki długi skok do wody to fajna rzecz....-pomyślałem. Więc ruszyłem na tą ogromną skocznie basenową. Wziąłem rozbieg i hop !Chwilę się spadało, a jaki wiaterek i chłód było czuć. Wylądowałem w końcu jakże przeźroczystej i orzeźwiającej wodzie. Jak na mój gust mało tu ławic ryb. W sumie widziałem tylko jedną. Chętnie bym jeszcze posiedział pod taflą cieczy, ale zachciało mi się spać. Wyczołgałem się z wody od niechcenia wytrzepałem i siadłem w cieniu. Śniło mi się że jestem w ciepłych krajach. Kiedyś tam wylądowałem , gdy wsiadłem do auta. I jakoś tak mnie ze sobą wzięli, zawieźli i odwieźli do swojego domu...skąd musiałem uciekać bo małe ludźki chciały mnie zamęczyć. Ale wracajmy na plaże i drzewa zrzucające włochate, twarde piłki. Popatrzyłbym jeszcze na widoki ale obudził mnie cios w brzuch. Ktoś tak zasuwał że wśród jasnego piasku nie dowidział mojej sylwetki. Miłe powitanie...
-Biegnij szybciej bo cię zjedzą- rzuciłem za...jeleniem?
To gdzie był wilk? Rozejrzałem się siedząc. Długo nie musiałem wypatrywać owej osoby. Po prostu sama wpadła na mnie.
-Witam, zakłócacza ciszy...

<? Wadera oczywiście traktowana z szacunkiem, basior może mieć przerąbane >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT