-Jesteś może głodna?- zapytał basior
Właśnie te słowa mnie zastanowiły. Nie chce zostawić siostry, ale by coś
zjadł. Żeby coś zjeść, trzeba upolować. Jak upolować to i gonić za
zwierzyną. Gonić, przemieszczać się. Logika łatwa. Jeśli w ten sposób
odciągnę go od nadopiekuńczości...
-A wiesz że tak? Z przyjemnością coś przekąszę- powiedziałam z tajemniczym uśmiechem starając jak się tylko da go zataić
-Akurat czuje łanie...-głośno wciągnął powietrze nosem
-Łanie to i jelenie...z porożem duży problem.
-Dla dwóch wilków nic trudnego.
-To za zaskoczenia jedną samicę i tyle.
Wyrwałam do przodu, ale po chwili pozwoliłam basiorowi mnie wyprzedzić
bo to on w końcu wywęszył jedzonko. Weszliśmy w krzaki, zobaczyłam cale
stado. No...sporawe było. Duże i mało ogarnięte. Łanie same wchodziły w
krzaki. Tu raczej nie było samca alfa.
-Lelouch- szturchnęłam go lekko- Tam sama weszła w las...
Zaczęłam powoli się czołgać. Skoczyłam i rozdrapałam bok łani. Basior
najprościej ją powalił, a potem rozgryzł gardło. Taki potulny
opiekuńczy, a jednak.
-Zjedzmy i chodźmy na łąkę, co?- powiedziałam
-Yhmm
-Nie zastanawiasz się czasem nad pewnymi rzeczami?- zapytałam gdy byliśmy na miejscu
-Co masz na myśli?- powiedział oblizując się po posiłku
-Ehh- westchnęła- Kiedy tak łazisz za siostrą to mu sią to męczyć.
Podglądasz ją za krzaków, nie pozwalasz na nic. Ma też jakieś moce ,
tak?- spojrzałam mu w oczy
-Ta...Może i masz racje...
-Na pewno. Jest tyle życzliwych wilków, które jej pomogą w razie czego.
<Lelouch? Pora na zmiany...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz