sobota, 25 czerwca 2016

Od Steva cd Ashity

- Chętnie. Ale myślisz że jakaś w ogóle się ostała? - Powiedziałem półżartem.
- Jakaś na pewno. Chodź!- Zawołała i pomknęła w las.
- W watasze zdarzały się już takie susze? - Dogoniłem ją.
- Co lato było dość gorąco,ale...aż tak źle to jeszcze nigdy nie było.
Szliśmy truchtem, żeby nie tracić tempa.
- Zmalała nawet Minzu no Yume. A przecież wiesz, że nigdy nie wyschła. - Dodała.
Nie wyglądało to najlepiej. Takie upały, a dopiero początek lata? Taaa...mogę jasno powiedzieć, że nie dożyję jesieni...
Ashita skręciła, a las zaczął się przerzedzać. Powoli zacząłem pamiętać te okolice. Było tu małe jeziorko obrośnięte pałkami wodnymi i wierzbami płaczącymi. Nie było ono specjalnie głębokie, a do tego krystalicznie czysta woda powodowała, że można było patrzeć na samo dno zbiornika. Zawsze na wiosnę chodziłem tu by połowić trochę sumów czy karasi, czasami nawet zdarzało mi się ponic-nie-robić i wylegiwać się na grubych wierzbowych konarach. To dopiero nazywa się super spędzony czas.
,,Świetne kąpielisko, jeszcze lepsza wylęgarnia ważek'' - to wszystko co powinienem wiedzieć o tym miejscu. Nic dodać, nic ująć.
Ale gdy dotarliśmy na brzeg, jeziora już nie było.
- Wyschło...- Zmarszczyłem brwi.- A-ale jak?
,,Susza" - mogłaby powiedzieć Ash, ale nie musiała. Każdy wiedział co doprowadziło do takiego stanu rzeczy.
Dno jeziora nie było nawet wilgotne. Wyschło na wiór. Jedyne co wyznaczało dawne brzegi jeziora były martwe pałki wodne, żółte i kompletnie suche.
Glony rosnące na dnie oddały z siebie całą wodę i ułożyły się na kształt ciemnozielonego dywanu, na który stanąłem z niepewnością. Nigdy nawet nie pomyślałem, że będę chodzić po dnie jeziora. Brzmiało to jakbym był jakimś magicznym nurkiem, ale wcale nie o to mi chodziło. Na pewno nie oto.
Ledwo co nie wdepnąłem w martwe ryby leżące na całej długości jeziora. Było ich mnóstwo,a każda z nich udusiła się z braku wody.Podobnie było z małżami i skorupiakami. Gniły na dnie, a nad tym wszystkich latały muchy czujące odór rozkładającego się mięsa.
Nie było ważek, kaczek, ani jeziora nawet. Była tylko susza.
Przysiadłem na glonach i zacząłem się rozglądać na boki. Nawet kałuża nie powstała po jeziorze.
Jednak trochę dalej dostrzegłem coś jeszcze. Coś jakby...ogień?
-No jasne, tylko o jeszcze ognia tu brakowało!- Nawet nie zdążyłem ukryć zmartwienia w głosie.
Pobiegłem do małego płomyczka tlącego się na łodydze jednej ze złamanych pałek wodnych. Wyciągnąłem łapę by go zdusić, ale zatrzymałem się na chwilę. Właśnie zauważyłem że ten płomyk ma oczy.
- Niezła robota, panie...- Gadał, jakby sam do siebie żując łodygę rośliny.- I taką zabawę to ja rozumiem!
Zapłonął jeszcze mocniej, aż jego żar był po prostu nie do wytrzymania. Zrobiłem krok w tył, mrużąc oczy, a w tym czasie dobiegła do mnie Ash.
- Hej, co je...- Ugryzła się w język gdy zobaczyła płomyka. I wnioskując po jego zachowaniu, on najwyraźniej też nas zauważył.
- Co wy tu robicie! - Wykrzyczał cieniutkim głośnikiem.- Nie widzicie że jeszcze nieskończone? Nie ogląda się sztuki przed finishem!
- Czekaj, czekaj...- Przerwałem mu.- Czyli to dla niebie jest sztuka?
- No jasne! - Płomyczek wypiął dumnie swoją ognistą pierś.- A przynajmniej tak mówi Musuko. On to ma łeb do pomysłów!
Płomyk postukał palcem dwa razy w skroń, a ja pierwszy raz w życiu uznałem, że przemilczę to i oddam dla odmiany głos waderze.
(Ash? Twoja wena jest chętna do pracy? :p )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT