A więc to było tak.
Jako. że nie umiem usiedzieć w jednym miejscu postanowiłam pochodzić
dosłownie WSZĘDZIE. No bo przecież zawsze coś gdzieś MUSI się wydarzyć,
prawda? Dreptając i wesoło machając ogonkiem patrzyłam wysoko w chmury a
wtem ładny żuczek przykuł moją uwagę. Usiadł mi na nosku a ja spytałam:
- Witam panie żuczku, jak się pan miewa? - oczywiście odpowiedział mi
lecz tylko ja to słyszałam. W pewnym momencie pan... a raczej pani
żuczkowa odleciała mi z noska a ja wpadłam na jakąś waderę. Wylądowałam
prosto w jej puchate futerko.
- Ale miękko! - wykrzyczałam jej w tors.
<Puchadełku xD?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz