Odwróciłem się w stronę wadery, a na widok jej w towarzystwie
dziewczynek na moje liczę wstąpił delikatny uśmiech. Stłumiłem go
jednak. Bez owych czterech pań w jaskini było pusto i nudno mimo, że
wróciłem tutaj dopiero parę godzin temu. Kiedy tylko trzy młodsze
panienki zobaczyły mój pyszczek usłyszałem sześć par drobnych łapek
uderzających o chłodną skałę i biegnących w moim kierunku. Po chwili w
okolicach moich łapek jak i ogółem dolnych części ciała, które
przylegały do podłoża z powodu takiego, żem siedział, zrobiło mi się
cieplutko, uśmiechnąłem się.
-Czyżby ktoś stęsknił się za nieogarniętym tatą?-Zwróciłem się do nich
miłym, spokojnym głosem. Po chwili jednak spojrzałem na Res. Mieliśmy do
pogadania. I to teraz. Wadera podeszła do mnie, na co Ja rzuciłem w
stronę naszego potomstwa.-No, dziewczynki, czułości odkładamy na za
chwilę, idźcie się pobawić.-Ku mojemu zdziwieniu posłuchały, zupełnie
tak, jakby przeczuwały, że sprawa jest poważna.-Więc..-Zacząłem powoli,
nie wiedząc, co konkretnie powiedzieć. Nie chciałem, by zabrzmiało to
tak olewająco, ale właśnie w ten sposób mogło, to też szybko przejąłem
pałeczkę w pewniejszy sposób.-Nie zamierzam się usprawiedliwiać, bo moje
zachowanie było zwyczajnie głupie.-Westchnąłem, patrząc na nią.-Przez
moment wszystko było dobrze, a potem zaczęły się zabawy w berka i wyszło
tak, a nie inaczej. Powinienem był być mądrzejszy i wziąć ze sobą Karo,
podczas kiedy goniłem Mortem i Tami, a później nie spuszczać ich z
oczu, ale kiedy zobaczyłem, że odbiegają, zapomniałem zupełnie, że była
ich trójka. Przepraszam, to było nieodpowiedzialne.-Spojrzałem na nią.
Nic więcej nie mogłem powiedzieć, taka była prawda. Spartoliłem robotę i
to kompletnie. Kiedy opiekowałem się Maril miałem do upilnowania tylko
ją jedną, nie była to więc trudna robota. A teraz zadanie podniosło się o
trzy levle, i wyskoczył pikny game over i replay.
<Res? Co Ty na to?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz