Stwór biegł ile tylko miał sił w łapach wykonując długie susy. My
natomiast pędziliśmy kilkanaście metrów za nim jak najszybciej mogliśmy.
W końcu nie chceliśmy go zgubić w tym mroku. Nagle usłyszeliśmy ryk
Illiana a zaraz po tym następny który był głośniejszy niż poprzedni.
Byliśmy bliżej. Bestia nie czekając na nas pobiegła dalej a my
musieliśmy się zdać na słuch. Po wycieńczającym biegu zatrzymaliśmy się
przed kręgiem utworzonym z wysokich kamieni w krztałcie kła. W samym
jego środku leżała druga ranna hybryda. W przeciwieństwie do samca miała
jasno-szarą sierść i prawie żadnych blizn. Teraz jedynie rozcięty bok.
Illian wpadł do środka kręgu nie zwarzając na nic. Ja z Lucyferem
zostaliśmy na zewnątrz obserwując teren. Póki co nic się nie działo.
- Jak myślisz dałaby to sobie opatrzeć u medyka ? - spytałam patrząc
przez chwilę na samicę, Lucyfer wpatrywał się we mnie zastanawiając się
nad moim pytaniem.
- Trzeba by było sprawdzić - rzucił lekko się uśmiechając. Illian razem z ranną towarzyszką podeszli do nas powoli.
- Może ją opatrzeć nasza medyczka - samiec szturchnął łbem samicę i
wymruczał coś do niej. Niepewnie patrzyła się na nas ale ostatecznie
skinęła łbem. Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam nas prowadzić tą samą drogą
którą tu przyszliśmy. Nie zajęło nam długo dojście do ściany z cierni.
( Lucyfer ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz