Stałem i patrzyłem na waderę. Ona nie miała problemu z brakiem zaufania,
a wrednością. Tu mnie wali, tu jęczy...Skoro chcę pobyć sama to niech
pobędzie. Ja nie będę się wtranżał w jej życie.
-No cóż...To muszę cię samą zostwić. To spadam jak to kilka razy
kazałaś.- i chwila wachania...Ona chyba chciała aby się o nią
postarał...
Jaki ze mnie deblil! Czemu nie mogłem sobie po prostu odejść?
-Wiesz...może jednka. zostanę. Poznamy się bardziej i może zovaczysz że
ja to nie taki pofur i można mi zaufać. To może chcesz iść popływać?
-Dobrze...
Zaprowadziłem ją nad wodospad Mizu. Jeśli mi zaufa to wejdzie w głębszą
wodę, jeśli nie, zostanie na brzegu. Wpłynołem na idealny środeczek.
-Chodź, na brzegu nie popływasz.
<Raksza? Wena wyparowała przez ten upał>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz