Postanowiłem wybrać się na spacer. Kto wie, może znajdę coś ciekawego?
Wstąpiłem na jakiś nieznany mi teren. Ogromny smok zionął ogniem i
niszczył wszystko czego dotknął. Gdyby szedł tak dalej, zniszczył by
Watahę Porannych Gwiazd. Nie wiedziałem co robić. Smok miał jakieś 50
metrów i widać było, że coś go wyraźnie zdenerwowało. Kiedy z jego pyska
wyleciało morze ognia, spojrzał na mnie. Z wrażenia przewróciłem się.
Smok zaczął przybliżać swoją głowę do mojego ciała. Już bałem się
najgorszego, ale ten jedynie mnie obwąchał. Musiałem to do niego
powiedzieć:
-Smoku, dlaczego niszczysz te tereny?
Gad warknął i odsunął łeb. Swoimi ognistymi ślepiami patrzył prosto w
moje oczy. Nagle ujrzałem płomienie. Były rozmazane, jakbym widział je
przez mgłę. Płomienie zmieniły się w jaskinie położoną na górze.
Spokojną, szkarłatną, ogromną norę. Spał tam ten sam smok, który przed
chwilą mnie obwąchiwał. Gwałtownie usłyszałem wycie. Wycie wilków. Cała
wataha biegła ku smokowi. Zaczęła go atakować bez żadnego ostrzeżenia.
Smok obudził się, ryknął i strącił jednym ruchem wilki z góry. Gad
zaczął zionąć ogniem i sfrunął na dół. Palił wszystko co było po drodze.
Obraz znów stał się wyraźny. Stał przede mną smok, a ogień bardziej się
rozprzestrzenił. Musiałem pomyśleć, żeby zrozumieć co ujrzałem. Po
chwili wiedziałem - ten smok niszczy tereny z gniewu, ponieważ chce się
zemścić na wilkach.
-SMOKU! Zapewniam cię, że to nie my chcieliśmy cię zabić. Patrz! - krzyknąłem.
Zamieniłem się w smoka, ale po chwili znów wróciłem do postaci wilka.
Smok kiwnął łbem. Popatrzył w górę. Z nieba wyleciał złoty feniks.
Wylądował na moim grzbiecie. Nie był gorący, raczej ciepły. Popatrzyłem
znów na smoka. Ten jedynie mrugnął do mnie i odleciał. Spojrzałem na
feniksa, który zapiał radośnie. Zrozumiałem, że smok mi go podarował.
Wygląd feniksa:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz