Gdy tylko czarna chmura się rozpłynęła zauważyłem Ann klęczącą na ziemi.Była cała wymazana we krwi.Spojrzała na mnie
- Przepraszam, że musiałeś oglądać mnie w takim stanie. - Powiedziała smutno po czym osunęła się na podłogę
Odrazu do niej pod biegłem i sprawdziłem czy nic jej nie
jest.Oddychała,widocznie zemdlała z wycieńczenia.Nie zauważyłem żadnych
ran,więc kałuża ciemnej krwi w której leżała nie należała do niej tylko
do chłopaka którego ewidentnie zabiła.
- Annie! Ej wstawaj - Próbowałem ją wybudzić,lecz ona nie reagowała
Nie bardzo wiedziałem co robić,ale na pewno nie chciałem zostać ani
chwili dłużej w tym chorym zamku.Podniosłem Annie na rękach, tym razem
nie było to takie łatwe ponieważ na jednej ręce nadal wisiały mi złote
kajdany,lecz znikły one gdy tylko przekroczyłem granicę ogrodu.
*****
Poszedłem nad to samo jezioro w którym ostatnio żeśmy się
bawili.Najdelikatniej jak mogłem położyłem dziewczynę na brzegu,a sam
poszedłem do wody.Nabrałem jej trochę w ręce,a następnie trochę
zwilżyłem wodą twarz Annabell.Na kontakt z wodą dziewczyna odrazu się
obudziła.Szeroko otworzyła oczy,jednocześnie gwałtownie
siadając.Wyglądała jakby zbudziła się z jakiegoś koszmaru.Przez chwilę
siedziała tak szybko oddychając.Odwróciła głowę w moją stronę
- Error? - Zapytała,a jej głos lekko drżał
- Tak? - Usiadłem obok niej
- Co się stało? - Popatrzyła mi w oczy
Przez chwilę zastanawiałem się nad odpowiedzią i postanowiłem nie rozdrapywać już tego tematu
- Nic takiego - Uśmiechnąłem się łagodnie - Teraz już nie jest to istotne
Pomogłem jej wstać.Popatrzyłem na jej włosy i twarz które były zbroczone zaschniętą już krwią.
- Eee no wiesz... - Zacząłem nieco niezgrabnie - Może lepiej przemyj sobie twarz i ręce,dobrze?
Dziewczyna tylko pokiwała głową i skierowała się w stronę wody.
< Annie? Zero pomysłów .-. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz