Gd wróciłam ze swojej misji, na którą wybrałam się jakieś dwa tygodnie
temu, wysłuchałam cierpliwie wszystkich zabójców, znajdujących się pod
moją jurysdykcją. Wybrałam się do jaskini alf by zdać sprawozdanie o
ostatnich zleceniach dotyczących zabójców, niestety taki był mój nowy
obowiązek. Cała czwórka opowiadała mi o przebiegach swoich misji, a ja
musiałam to mówić Ashi. Na razie jeszcze nie było dowódcy, któremu ja
mogłabym przekazywać informacje, dlatego musiałam chodzić bezpośrednio
do alf. Gdy dotarłam do ogromnej jaskini, zapytałam cicho stojąc w
wejściu:
-Mogę wejść?-Po dłuższej chwili usłyszałam dobrze mi znany głos wadery:
-Jasne, wchodź śmiało- Gdy wchodziłam głębiej do wnętrza domu Ashi
słyszałam z każdym krokiem czyjeś wesołe śmiechy. Gdy dotarłam do alfy
ujrzałam dwa małe czarne wilczki. Przez chwile nie rozumiałam o co
chodzi, jednak gdy przemyślałam na spokojnie całą sytuacje uśmiechnęłam
się szeroko i podeszłam do wadery obejmując ją. Po chwili odsunęłam się
nie pewnie i oznajmiłam z entuzjazmem:
-Moje gratulacje-Przyjrzałam się szczeniakom, które przyglądały mi się
nie pewnie. Spojrzałam na Ashi i pokazałam jej dyskretnie by poszła ze
mną. Wadera zanim odeszła oznajmiła:
-Macie być grzeczni za chwile wrócę- Gdy znajdowałyśmy się przy wyjściu
usiadłam i oznajmiłam wszystko co wiedziałam. Gdy skończyłam spojrzałam
na waderę i uśmiechnęłam się:
-Przepraszam, że cię tym zamartwiam, zwłaszcza iż masz obecnie
ważniejsze problemy na głowie, jednak gdybym wiedziała nie zawracałabym
ci głowy-Wadera uśmiechnęła się i oznajmiła spokojnie:
-Nic się nie stało Ann, to twój obowiązek i jestem szczęśliwa że go tak
skrupulatnie wypełniasz-Kiwnęłam głową i miałam odejść gdy usłyszałam:
-Chciałabyś z Nanami i Lelou na spacer, chciałabym się przewietrzyć, a
razem z tobą będzie mi raźniej. Trudno jest upilnować te
urwisy.-Spojrzałam na nią nie wiedząc co powiedzieć, wahałam się jednak
oznajmiłam:
-Jasne mogę się z wami przejść-Po chwili szliśmy nad wodospad Mizu.
Maluchy wydawały się zachwycone otaczającym ich światem, tak jak ja
zaraz po uwolnieniu. Podeszłam do rozbieganych maluchów i zapytałam
konspiracyjnym tonem:
-Chcielibyście polatać?-Waderka spojrzała na mnie nic nie rozumiejąc, a jej brat zapytał szeptem:
-W jaki sposób?-Uśmiechnęłam się i machnęłam nad nimi łapą, wyczarowując
im skrzydła z mroku. Po chwili wyobraziłam sobie jak się one poruszają.
Szczeniaki uniosły się parę centymetrów nad ziemią. Na początku się
bały, jednak po jakimś czasie świetnie się bawiły. Skręcałam z nimi
między drzewami i opadałam nimi, po czym wznosiłam się na wcześniejszy
poziom. Wszystko robiłam powoli i bezpiecznie, nie chciałam by stała się
im krzywda. Gdy Ashi to ujrzała roześmiała się. Nie wiem dlaczego ale
czułam się przy tych małych istotkach jakoś inaczej, sama nie potrafiłam
tego określić. Kiedyś traktowałam dzieci jak małe potwory, jednak teraz
widząc ich roześmiane pyszczki poczułam miłe ciepło.
(Ashi? Nanami? Lelou?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz