wtorek, 3 listopada 2015

Od Annabell c.d Nanami, Lelou i Ashi

Gd wróciłam ze swojej misji, na którą wybrałam się jakieś dwa tygodnie temu, wysłuchałam cierpliwie wszystkich zabójców, znajdujących się pod moją jurysdykcją. Wybrałam się do jaskini alf by zdać sprawozdanie o ostatnich zleceniach dotyczących zabójców, niestety taki był mój nowy obowiązek. Cała czwórka opowiadała mi o przebiegach swoich misji, a ja musiałam to mówić Ashi. Na razie jeszcze nie było dowódcy, któremu ja mogłabym przekazywać informacje, dlatego musiałam chodzić bezpośrednio do alf. Gdy dotarłam do ogromnej jaskini, zapytałam cicho stojąc w wejściu:
-Mogę wejść?-Po dłuższej chwili usłyszałam dobrze mi znany głos wadery:
-Jasne, wchodź śmiało- Gdy wchodziłam głębiej do wnętrza domu Ashi słyszałam z każdym krokiem czyjeś wesołe śmiechy. Gdy dotarłam do alfy ujrzałam dwa małe czarne wilczki. Przez chwile nie rozumiałam o co chodzi, jednak gdy przemyślałam na spokojnie całą sytuacje uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do wadery obejmując ją. Po chwili odsunęłam się nie pewnie i oznajmiłam z entuzjazmem:
-Moje gratulacje-Przyjrzałam się szczeniakom, które przyglądały mi się nie pewnie. Spojrzałam na Ashi i pokazałam jej dyskretnie by poszła ze mną. Wadera zanim odeszła oznajmiła:
-Macie być grzeczni za chwile wrócę- Gdy znajdowałyśmy się przy wyjściu usiadłam i oznajmiłam wszystko co wiedziałam. Gdy skończyłam spojrzałam na waderę i uśmiechnęłam się:
-Przepraszam, że cię tym zamartwiam, zwłaszcza iż masz obecnie ważniejsze problemy na głowie, jednak gdybym wiedziała nie zawracałabym ci głowy-Wadera uśmiechnęła się i oznajmiła spokojnie:
-Nic się nie stało Ann, to twój obowiązek i jestem szczęśliwa że go tak skrupulatnie wypełniasz-Kiwnęłam głową i miałam odejść gdy usłyszałam:
-Chciałabyś z Nanami i Lelou na spacer, chciałabym się przewietrzyć, a razem z tobą będzie mi raźniej. Trudno jest upilnować te urwisy.-Spojrzałam na nią nie wiedząc co powiedzieć, wahałam się jednak oznajmiłam:
-Jasne mogę się z wami przejść-Po chwili szliśmy nad wodospad Mizu. Maluchy wydawały się zachwycone otaczającym ich światem, tak jak ja zaraz po uwolnieniu. Podeszłam do rozbieganych maluchów i zapytałam konspiracyjnym tonem:
-Chcielibyście polatać?-Waderka spojrzała na mnie nic nie rozumiejąc, a jej brat zapytał szeptem:
-W jaki sposób?-Uśmiechnęłam się i machnęłam nad nimi łapą, wyczarowując im skrzydła z mroku. Po chwili wyobraziłam sobie jak się one poruszają. Szczeniaki uniosły się parę centymetrów nad ziemią. Na początku się bały, jednak po jakimś czasie świetnie się bawiły. Skręcałam z nimi między drzewami i opadałam nimi, po czym wznosiłam się na wcześniejszy poziom. Wszystko robiłam powoli i bezpiecznie, nie chciałam by stała się im krzywda. Gdy Ashi to ujrzała roześmiała się. Nie wiem dlaczego ale czułam się przy tych małych istotkach jakoś inaczej, sama nie potrafiłam tego określić. Kiedyś traktowałam dzieci jak małe potwory, jednak teraz widząc ich roześmiane pyszczki poczułam miłe ciepło.

(Ashi? Nanami? Lelou?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT