Zamoczyłem jedną łapę w wodzie. Hmm, wygląda na zwykłą. Trucizny nie dosypała. Kwasu nie dolała......
Ale jeszcze powinienem się lepiej przyjrzeć waderze. No trzeba przyznać,
na codzień się takich nie widuje. Upstrzona jaskrawymi kolorami niczym
papuga czy inne ptaszystko. To takie upierdliweeee...
- Dobra, co mi szkodzi w sumie. - Powiedziałem gdy obejrzałem sobie jej
futro, ciało i ogon. Dziwna. Ale wygląda na miłą. - Na bombę! - Dwa
kroki wstecz. Zaskoczona mina wadery i jej rozpaczliwe machanie łapami
aby tylko odpłynąć. Z późno. Dałem wielkiego susa i skoczyłem tuż obok
wadery, wzburzając wodę i wytwarzając falę która ją dosłownie zmyła.
- Arggh!! Zabiję Cię! - Chyba te słowa wybulgotała Tul. Woda skutecznie
ją ściszyła, a mój śmiech dodatkowo ją zagłuszył. Pierwszy raz chyba się
tak śmiałem. Tak...szczerze? Prawdziwie.
Tymczasem wadera wynurzyła się z wody i ukazała kły.
- Ty świnio! - Zanim się zorientowałem, Tul odbiła się od dna i
wyskoczyła z wody prosto na mnie. Zdążyłem tylko szeroko otworzyć pysk, i
znalazłem się pod wodą. Wadera pchnęła mnie ku dnu, chowają kły.
Najwyraźniej też chce się bawić.
- Bullblulubllbul? - Co miało oznaczać "Tak się bawimy?". Tul
utrzymywała się na powierzchni, a ja już chciałem wypłynąć do niej.
Chciałem. Poczułem jak coś owija mi się wokół tylnej nogi, w miejscu
gdzie kiedyś lina-pułapka.
- Hmm? - spojrzałem w dół i zobaczyłem jakąś dziwną linę. Nie taką jak
zwykła, wytwarzana przez wilki. Ya była...inna. Jakaś taka twarda i
srebrna. I nie chciała puścić.
- Bulllbuulllusbub! - Zacząłem się szarpać i na darmo tracić tlen. Płuca
zaczęły mnie palić, a lina tylko mocniej się zaciskała, aż straciłem
czucie w łapie. Do powierzchni miałem zaledwie dwa metry...A wydawało
się że to tak daleko. Nie miałem siły.
- Chce mi się spać. - pomyślałem, powoli zamykając oczy.
< Tul? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz