piątek, 1 lipca 2016

Od Annabell c.d. Adidasa

Westchnęłam ciężko. Czy on naprawdę uważał, że nie zauważę zmiany w jego chodzie. Już na pierwszy rzut oka było widać, że coś jest nie tak. Dla wprawionego obserwatora specyficzne poruszanie się mięśni było już wystarczającą podpowiedzią. Basior mimowolnie odciążał zranioną łapę wymuszając na reszcie kończyn dźwiganie większego ciężaru. Zatrzymałam się oznajmiając:
-Zatrzymaj się, muszę obejrzeć tą twoją łapę- Rozglądając się po roślinności porastającej łąkę na której obecnie się znajdowaliśmy spytałam nie odrywając wzroku od źdźbeł trawy:
-Czy ty na serio uważałeś, że tego nie zauważę? Dlaczego mi nie powiedziałeś? Wiesz jakie mogą być konsekwencje takiego poczynania. Wda się zakażenie i łapa do amputacji.-Znalazłszy babkę lancetowatą zerwałam parę liści po czym zmieniłam się w człowieka.
 Dzięki bransoletce podarowanej przez driadę po przemianie miałam na sobie zawsze jakąś sukienkę. Tym razem moją skórę okrywała czarna sięgająca do kolan sukienka do której dołączone były czarne rękawiczki. Gdy się bliżej przyjrzałam dostrzegłam, że materiał z którego wykonana była suknia przypominał w dotyku puch. Dziwne. Nie wiedziałam z czego jest wykonana, ale przypominała swym intensywnym kolorem bezksiężycową noc. Może jej cząstka została zaklęta w tym materiale nadając mu inne właściwości. Tak w zasadzie nigdy nie zastanawiałam się skąd biorą się te wszystkie sukienki. Jednak to nie czas na tego rodzaju myśli. Zmiażdżyłam w dłoni pozyskane wcześniej liście po czym uzyskaną pampę wmasowałam w białe futro basiora. Gdy środek dezynfekujący został nałożony przyszedł czas na bandaż zapobiegający ubrudzeniu. Oderwałam ze swej sukni pas materiału, który wykorzystałam do owinięcia łapy Adidasa. Spojrzałam w oczy basiora po czym wstałam otrzepując nogi z nadmiaru ziemi. Idąc przed siebie oznajmiłam:
-Staraj się jej nie nadwyrężać-Zaczęłam okręcać wokół palca jeden z białych kosmyków. Jeszcze 5 minut i znów będę mogła stąpać pod postacią wilka. Basior szedł z tyłu. Co chyba mnie cieszyło. Przynajmniej nie zadawał pytań skąd mam taką moc. Sama tego nie do końca rozumiałam. Po prostu powinnam przywdziać wygląd mojego najgorszego wroga co ułatwiało mi ich inwigilacje i zbieranie informacji. Po 5 minutach znów miałam na sobie futro. Machając spokojnie ogonem szłam pewnie przed siebie wyczekując granic watahy.

(Adi? Wybacz, że takie krótkie, ale brak weny kontratakuje ;-; )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT