niedziela, 10 lipca 2016

Od Naukami'ego do Kogoś

Przez ostatni tydzień był straszny upał, którego przyznam nienawidzę.
Dziś było tak samo, lecz powietrze było inne co oznaczało ze powoli zbiera się na deszcz. Co mnie bardzo ucieszyło. Czekając na ulewę chodziłem bez celu podziwiając jak chmury powoli zasłaniają słońce. Po chili widać było tylko pojedyńcze promyki słońca które przedostały się między przerwami ciemnych chmur. Wtedy całe niebo było stało się jedną wielką ciemną chmurą. Z oddali było widać jak powoli na ziemie spadają pojedyńcze krople wody. Ruszyłem w tamtym kierunku myśląc że deszcz dopadnie mnie szybciej i napotkam kilka już wypełnionych wodą zbiorników wodnych. Jedna myśl i tak się stało. Deszcz runął na mnie tak niespodziewanie że odskoczyłem lekko co metr.
Krople deszczu spadały na mnie co sekundę mocząc moją sierść coraz bardziej, ale kto by tu się nie cieszył? Teraz warto iść poszukać jakiejś wody z myślą że deszcz będzie padał tak dobre kilka dni. Moje myśli przerwał widok jeziora. Było kilka metrów ode mnie. Mały, zmącony zbiornik , którego bombardowana przez deszcz tafla wody eksplodowała w miliona punktach nieprzerwanie. Oczy niemal mi się zaświeciły. Nie miałem pojęcia że tak szybko natrafię na jakieś źródło wody prócz kałuż.. Ruszyłem w stronę jeziora, gdy byłem na miejscu piłem jak nigdy dotąd. Jakby susza trwała tu przez rok. Po chwili namysłu postanowiłem wskoczyć do wody mając nadzieje że jest ona zimna i że jeszcze trochę schłodzę swoje ciało.
Oddaliłem się trochę i ruszyłem w bieg. Odbiłem się tuż przed taflą wody i wskoczyłem do wody mącąc ją jeszcze bardziej. Szok ogarnął mój umysł. Woda była zimniejsza niż mi się zdawało. W pierwszej chwili chciałem wyjść na brzeg ale opamiętałem się i ruszyłem w głębszą wodę. Przez moment mogłem jeszcze łapami dotykać dna, lecz szybko musiałem zaufać instynktowi i płynąc tam gdzie nie ma gruntu chyba już żaden wilk. Woda zdawała się być coraz zimniejsza ale akurat dla mnie było ona coraz cieplejsza. Do wody można przyzwyczaić się w krótkim czasie, wtedy zdaje się być cieplejsza.
Obejrzałem się za siebie zobaczyć czy nic, lub nikt nie przyszedł do zbiornika. Nikogo nie było. Deszcz spadał na jeszcze widoczne części mojego ciała. Czyli raczej grzbiet i pysk. Z czasem zabawa stawała się coraz fajniejsza ale czas leciał. Mój brzuch dawał znaki że pora obiadu....może nawet kolacji. Nie wiem ile tu pływam. Zmieniłem kierunek w przeciwny i zacząłem płynąć w stronę brzegu. Gdy poczułem dno wiedziałem że nie muszę męczyć swoich łap tylko po protu powoli iść sobie na brzeg. Gdy byłem na miejscu otrzepałem się a woda z mojej sierści kapała na wszystkie strony. Jezioro było wąskie lecz bardzo długie i głębokie. Nagle deszcz ustał, chmury szybko wpuściły promienie słońca a kawałek dalej powstała niewyraźna tęcza, widoczna chyba tylko dla zwierzęcego oka.
 Chwile się w nią wpatrywałem. Co mnie zdziwiło? To że była zaskakująco długo, z czasem robiła się coraz wyraźniejsza ale wciąż nie widoczna dla ludzkiego oka.
Chwilę jeszcze tam postałem ale brzuch coraz głośniej burczał. Wybrał odpowiednią porę bo zwierzę będę mógł szybko wytropić po śladach na ziemi. Odwróciłem się i zacząłem węszyć. Nagle usłyszałem coś jakby wołanie, gdy się odwróciłem zauważyłem wilka. Nie byłem w stanie określić kto to ponieważ blaski promieni słońca trochę mi to uniemożliwiały.

♣Ktoś? Basior? Wadera?♣

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT