- Nigdy nie gotowałem, tak szczerze mówiąc. - Skrzywiłem się.- Ale to i
tak łatwiejsze niż jakieś heroiczna wyprawa, którą dostaje się zwykle
jako zadanie od boga.
Zaśmiałem się.
- Może to i dobrze że niczego bardziej bohaterskiego od nas nie wymagają. W tym to ja jestem jeszcze gorszy...
Dodałem po chwili i odwróciłem się w kierunku wyjścia. Ach, zapomniałem - wyjścia nie było.
- Em...ekscelencjo? - Trochę mi zajęło zanim znalazłem odpowiednie
słowo. W pierwszej kolejności chciałem go nazwać po imieniu, ale
przeczucie podpowiadało mi, że za coś takiego zapewne spłonąłbym na
stosie.
- Tak? - Zapytał. Dawał jasno do zrozumienia ,że jest podirytowany naszą
obecnością. No tak...przecież takie mało znaczące pachoły jak my już
dawno powinny uwijać się za składnikami. Gdzieś daleko od niego
oczywiście.
- Jak mamy dostać się do Suny?
- Idiotyczne pytanie.- Odpowiedział i skinął na sufit.
Ash zadarła łeb, a ja szybko poszedłem w jej ślady. Jedna z gwiazd
oderwała się od reszty fresku jak źle przyklejona naklejka i spadła z
gracją na środek podłogi.
Gdy podeszliśmy do gwiazdy, ta już zlała się z resztą posadzki i
stworzyła coś na kształt portalu. W jej centrum pulsowała czysta magia.
Przejście nie było tak duże jak w przypadku płomyka, ale dało się przejść bez przeciskania się przez ostre krawędzie gwiazdy.
Nachyliłem się nad powierzchnią przejścia, chcąc chociaż zerknąć na to,
co nas czeka. Po drugiej stronie nie było ani odrobiny ognia czy magmy.
Tylko dzikie ostępy, pierwotne lasy,morza, polany, ośnieżone góry,
pustynie, lodowe pustkowia, klify z których spływały kaskadami
wodospady.
Każda szerokość geograficzna ściśnięta na tak małej przestrzeni, że
praktycznie wszystko można zobaczyć jednym rzutem oka, ale jednocześnie
tak ogromne, że każdy dostanie tyle miejsca do życia, ile tylko
zapragnie.
Można to nazwać drugim rajem dla wszystkiego co żyje.
To był świat Suny, osobiście przez nią wykreowany, zrodzony z jej
gorliwej miłości do zwierząt. Tak by wyglądał świat gdyby tylko jej
przekazano pałeczkę stworzyciela.
To byłby piękny świat, ale jednocześnie bardzo kruchy. Gdyby pewnego
razu narodziły się na nim mniej pokorne stworzenia, zmieszałyby całą tą
skrupulatnie pielęgnowaną harmonię z błotem. Świat bez zasad i
ograniczeń można przekształcić na wiele sposobów - a twór Suny nie
chciał nikogo ograniczać. Więc uwzględniał tylko zwierzęta idealne.
Cofnąłem się od portalu. Mój mózg widział zbyt wiele w tak krótkim
czasie. Nie byłem przygotowany na oglądanie bożych planów, ale
najwyraźniej nikt nie założył cenzury na wyciekające z tamtego wymiaru
informacje.
- Jeszcze tu jesteście? - Pogonił nas Musuko.
- Nie na długo.- Ashita posłała bogu wymowne spojrzenie. - Ja pójdę pierwsza.
I poszła. Zniknęła po drugiej stronie, a powierzchnia portalu zafalowała pod jej naciskiem jak powieszenia jeziora.
- Co do...- zmarszczyłem brwii.
- W moim świecie magia jest cieczą.- Odpowiedział na niezadane nawet pytanie. - Ciesz się lepiej, że nie płonie.
Zaśmiał się z własnego żartu, potem dodał:
-Chociaż...
Zamyślił się, a ja nawet nie chciałem czekać aż jego plany staną się rzeczywistością.
Szybko i stanowczo wskoczyłem w sam środek ciekłej magii, jakbym skakał do każdego innego zbiornika wodnego - czyli na główkę.
(Ash?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz