Wyczołgałem się z wody z lekkim uśmiechem na pysku. Nie powiem...lubię
wodę. Siadłem przy waderze zdając sobie sprawę z tego co zaraz powie.
-Pamiętasz? Zawsze trzeba być czujnym- powiedziała równo z moimi myślami.
Spojrzałem w taflę wody i się wyłączyłem nie myślałem o niczym. Po
chwili potrząsłem głową. Trza się skupić bo znów mnie wrzucą do wody.
Czuuuuujność! Czuuuuujność!- powtarzałem sobie w głowie. Otrzepałem się z
wody chlapiąc przy tym waderę.
-Och...wybacz.- parsknąłem śmiechem- Ale tak sobie myślę że jednak
trzeba czasem zaufać komuś. Samemu czasem jest naprawdę...no dziwnie.-
zerknąłem na waderę
Sama teraz spoglądała na wodę. Najprawdopodobniej rozważała sens mojej
wypowiedzi. O ile on w ogóle istniał. Hmm...ciekawe czy jest czujna.
Spokojnie mógłbym wrzucić ją do wody... Choć...sczesze wątpię czy by mi
się udało. Nie ryzykujmy po w ogóle nie będę miał się do kogo odezwać.
Nagle poczułem że oczy mi się zamykają. Morfeusz coś zaś od mnie
chce...Ziewnąłem przeciągle. Chciałem coś powiedzieć waderze ale nie
zdążyłem. Widziałem ją jeszcze przez chwile w strzelczynię jaką udało mi
się wywalczyć z powiekami, po chwili zapanowała ciemność. Zasnąłem
siedząc nad wodą w towarzystwie wadery i co lepsza spiąc nie wpadłem do
jeziora. Cóż ze mną wszystko jest możliwe. Śniło mi się że jestem na
łące. I to wyjątkowo kwiecistej. Wystawała mi tylko głowa z wysokiej
trawy i kwiatów na długich łodygach. Skakałem beztrosko. Na chwilę moją
uwagę odwrócił czarno-biały motyl. Powtórzę jeszcze raz bo ktoś może nie
uwierzyć. CZARNO-BIAŁY!!! I to właśnie dzięki temu zjawisku wpadłem na
skałę. Tak...Adik we śnie biega po łąkach obserwuje motylki i wpada na
skały na środku łąki. Uwaga za chwilę mogę zacząć się bawić lalkami
barbie! A wracając do skały. Była szara z wyrytymi na niej znakami. Coś
to mało znaczyć jednak ja po prostu usiadłem bez namysłu. Jeszcze
takiego snu nie miałem. Wpatrywałem się w kołyszącą trawę. Wśród źdźbeł
dostrzegłem czarny ogon. Słońce jednak nie pozwalając mi go rozpoznać
zaczęło mnie razić centralnie w oczy. Chciałem wstać, a zamiast tego
straciłem równowagę i spadłem. Nad mną przeskoczył jakiś wilk. I pam
pam....koniec. I teraz to pytanie czemu tylko mi śnią się te rąbnięte
rzeczy?! Otworzyłem oczy. Nie byłem nad jeziorem, ani u siebie. Również
nie miałem pojęcia w co się znów wpakowałem.
-Annabell?- zawołałem chcąc dojrzeć towarzyszkę
<Ann? Wher are you now?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz