Przywitała mnie i zaproponowała, żebym poszedł z nią nad
wodospad. Co prawda w takie upały ostatnie o czym myślę to chodzenie
gdzieś, ale w sumie tam będzie można się schłodzić. Westchnąłem i
odpowiedziałem, że chętnie się przejdę, by nie rozczarować wilczycy.
Tego
dnia było wyjątkowo gorąco, już o wschodzie słońca dało się wyczuć
temperaturę dochodzącą do dwudziestu stopni, a co dopiero w południe.
Zanim dotarliśmy na miejsce, prawie nie rozmawiając, minęła godzina.
Prawie od razu zanurzyłem się w lekko nagrzanej wodzie i odetchnąłem z
ulgą czując na ciele chłodną powłokę. Po chwili dołączyła do mnie
Raksza. Pływaliśmy przez chwilę po czym wyszliśmy i usiedliśmy na
ciepłej od słońca trawie. Wadera wydawała się być spięta.
Porozmawialiśmy na kilka nieistotnych tematów i wybraliśmy się na
polowanie na zające. Po złapaniu kilku na głowę i zjedzeniu ich,
poszliśmy jeszcze na spacer. Po kilku krokach usłyszeliśmy dziwny jęk,
trochę przypominający wycie. Raksza spojrzała na mnie, a ja tylko
rzuciłem na nią okiem i ruszyłem w stronę skąd dobiegał odgłos.
Spodziewałem się, że to mógł być umierający jeleń, albo jakiś rodzaj
ptaka, jednak nigdy nie pomyślałbym, że to to, czym na prawdę było.
Zza
pagórka wyłoniło się dziwne stworzenie o kilku głowach, każdej
wyglądającej na inny gatunek zwierzęcia. Ptak, jaszczórka, olbrzymi
pająk, szczur... Zatrzymałem się w miejscu i patrzyłem na to z szeroko
otworzonymi oczami. Po chwili dołączyła do mnie wadera.
< Raksza?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz