czwartek, 21 lipca 2016

Od Lucyfera do Maennelise

Skończyliśmy jakże fascynującą rozmowę i stanęliśmy w miejscu. Wadera położyła pod pobliskim drzewem wisior, który wcześniej nosiła na szyi. Popatrzyłem na niego, a później na Maennelise.
- Nie boisz się o niego? Wydaje mi się, że jest dosyć ważny - powiedziałem i wskazałem głową naszyjnik.
- Nie boję. Nie ucieknie, a raczej nikt inny nie chciałby go zabrać. Poza tym, widzisz tu kogoś? - prychnęła wilczyca.
Nie odpowiedziałem. Nie chcę wdawać się z nią w żadne wojny słowne, bo raczej bym nie wygrał, a przegrywać nie lubię. Jedyne co zrobiłem to wzruszyłem ramionami, dając tym gestem znać o tym, że zakończyłem temat. 
Usiadłem ciężko na suchej trawie i ziewnąłem.
- A ty co? Jesteś starym dziadem, że chce ci się spać w środku dnia? - znowu obdarzyła mnie uroczym spojrzeniem typu "co ty tu jeszcze robisz?".
- A jeśli jestem to co? Masz coś do starszych? - uniosłem pytająco jedną brew. Na widok wadery, która przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć zrobiło mi się aż cieplutko w środku. Czy to zmienia mnie w bezdusznego... hmmm... prostaka? Oby nie. Mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem.

< Maey? Tutaj też weny brak :/ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT