niedziela, 3 lipca 2016

Od Ashity- Werdykt walki: Victor vs 4 lisy

Z niepokojem obserwowałam całą potyczkę Victora z czterema rudymi stworzeniami. Były z cała pewnością sprytne i szybkie, choć niepozorne, w grupach radziły sobie bardzo dobrze. Siedziałam tuż obok Zuko, próbując wyrównać oddech. Zdawałam sobie sprawę, że biły basior znajduje się w sytuacji o wiele bardziej stresującej, jednak nadal nie umiałam opanować nerwów. Momentami korciło mnie, aby przerwać walkę, szczególnie kiedy zauważyłam, w jakim stanie znajduje się oko wilka. Doskonale wiedziałam, że prawdopodobnie sobie poradzi z tą raną dzięki swojej mocy, jednak niepokój nie chciał mnie opuścić.
Potrząsnęłam gwałtownie łbem, próbując naładować się optymizmem. Spojrzałam ponownie na arenę: Victor stał naprzeciw małego, szarego liska, z pozoru najsłabszego z całej grupy. Szczerze mówiąc, miałam wcześniej obawy, czy w ogóle potrafi walczyć, jednak z całą pewnością wykazywał się ponadprzeciętnym sprytem, przewyższając nawet mnóstwo o wiele bardziej doświadczonych osobników jego gatunku.
Przeciwnicy chwilę trwali bez ruchu, dokładnie lustrując i oceniając siebie nawzajem. Szary lisek był raczej delikatny i nie grzeszył tężyzną, a co za tym idzie, siłą fizyczną, jednak cechowała go zwinność piskorza.
Pierwszy ruszył biały basior. Sprintem pokonał dzielącą ich odległość i spróbował ugryźć szarego zwierza, jednak ten zapiszczał i szybko odskoczył, a jego wianek delikatnie się przekrzywił. Młody spróbował ponownie ugryźć łapy Victora, jednak ten prędko uniósł prawą kończynę w górę i kopnął napastnika. Mimowolnie się wzdrygnęłam, patrząc, jak ciało liska przetacza się metr dalej. Stworzonko zadrżało i wstało na chwiejnych nóżkach, choć w jego oczach błyszczała wściekłość. Z niespotykaną furią, rzucił się na samca, tym razem celując w podbrzusze. Musnął swoimi kiełkami skórę Victora, z której popłynęły dwie cienkie strużki krwi, ale basior natychmiast przeszedł do kontrataku. Korzystając z rozpędu lisa,  chwycił go zębami za sierść na karku i odrzucił. Skrzywiłam się, choć równocześnie powinszowałam w myślach wilkowi, kiedy zobaczyłam, że lisek leży nieprzytomnie na piasku. Odkaszlnęłam i razem z Zuko prędko zeszłam na arenę, mrużąc oczy przez promienie słońca. Zdecydowanie było za gorąco...
- To, ten- zaczął czarny basior.- Gratulacje.
- Tak, tak- potwierdziłam energicznie, tuląc z radości zwycięzcę.- Reniś będzie zachwycona, mówię ci. Świetnie sobie poradziłeś. A teraz sio mi z stąd, masz iść i wypocząć, jasne?- wzięłam głęboki wdech, po czym ogłosiłam na całą arenę werdykt, który i tak każdy znał.- Niniejszym rozstrzygnięta zostaje walka basiora Victora z czterema lisami. Zwycięzcą zostaje Victor!
Zapanował ogólny rozgardiasz, tłum entuzjastycznie przyjął wynik. Uśmiechnęłam się wesoło, choć rany wilka nieco mnie martwiły.
- W takim stanie, bigosu z ciebie zrobić na razie nie mogę, więc się kuruj prędko, jasne?

< No, mamy i werdykt, Victor ^.^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT