poniedziałek, 25 lipca 2016

Od Toshiro do Klair

Martwiłem się o Klair i jej bezpieczeństwo, byłem zły na siebie, że pozwoliłem waderze na wędrówkę po wulkanie. Mogło skończyć się o wiele gorzej, niż na zranionej łapie.
- Nie boli cię głowa?- zapytałem po chwili milczenia, obserwując smutną minę wilczycy. Chyba bolało ją to bardziej, niż myślałem...
- Nie, ale jakbym uszkodziła sobie mózg i prawdopodobnie poważnie zachorowała, to czy byś odszedł? Co w ogóle o mnie myślisz? Pewnie, że jestem nie rozważna i nie myśląca skoro zmuszam cie do polubienia Fee. Przepraszam. To głupie- wydusiła z siebie w końcu, cicho płacząc.
Z lekką konsternacją słuchałem wywodu partnerki, niezbyt wiedząc, skąd u niej taki nagły przypływ ochoty na żale. Miałem już na końcu języka jakąś złośliwą odpowiedź, w celu lekkiego zdenerwowania i późniejszej próby rozweselenia jej, ale po krótkiej chwili uznałem, że dawno nie widziałem jej tak roztrzęsionej, nawet wtedy, gdy byliśmy uwięzieni przez naukowców, a w takich chwilach, wolałem nie nadwyrężać jej cierpliwości żartami. Delikatnie trąciłem Klair, a ta wtuliła się w moje futro na klatce piersiowej. Zbliżyłem nos do jej karku, próbując dodać trochę otuchy samicy.
- Hej, spokojnie- mruknąłem cicho po kilku sekundach.- Skąd w ogóle wpadł ci do głowy taki głupiutki pomysł, co? Po pierwsze, jak dobrze wiesz, nie pozwolę, aby cokolwiek ci się stało. Po drugie, nie zamierzam cię zostawiać, bo martwię się, czy się nie wywalisz sama choćby na prostej drodze.
Wziąłem głęboki wdech, zastanawiając się, co zrobić, aby uspokoić wilczycę, nigdy nie byłem zbyt dobry w pocieszaniu. Uznałem, że będę po prostu mówił i dam jej nieco czasu.
- Uważam, że jesteś naprawdę ciekawą istotką- kontynuowałem, choć nawet nie wiedziałem, czy słyszy mnie przez to swoje łkanie.- Szaloną, może czasem denerwującą, do której trzeba mieć strasznie dużo cierpliwości, nieodpowiedzialną i wiecznie żądną przygód, najlepiej przez cały dzień i noc. Ale równocześnie jesteś moją kochaną i niezastąpioną Klaruś, rozumiemy się? A co do Fee... Daj mi trochę czasu. W przeciwieństwie do ciebie, nie znam jej, więc tutaj pozostanę trochę bardziej obiektywny. Wiem, że to twoja siostra, której ufasz, ale zrozum, dla mnie to sytuacja co najmniej podejrzana. Wyciąga nas teraz do wulkanu, ma o wiele lepsze rozeznanie w terenie. Dawno się nie widziałyście, a charaktery się zmieniają- źle było mi dodatkowo obciążać Klair, ale chciałem, żeby zachowała choć trochę ostrożności.- Postaram się być dla niej miły, ale w zamian ty bądź nieco ostrożniejsza, zgoda?
Nagle dostrzegłem zbliżającą się sylwetkę Fee. Wadera powolnym, dostojnym krokiem szła w naszą stronę, a w jej oczach błyskały iskierki, nieco podobne do tych z oczu Klair. Gestem dałem jej znać, aby trochę poczekała, przystanęła więc w odległości kilkunastu metrów ode mnie, posyłając równocześnie w moją stronę rozbawione spojrzenie. Owszem, nie ufałem jej, okoliczności, w których się zjawiła, bynajmniej nie służyły ich rozproszeniu. Mimo wszystko, uznałem, że warto postarać się i chociaż spróbować być miłym.
Kilka sekund później, Klair odsunęła się ode mnie, co przyjąłem z lekkim rozczarowaniem, ale miałem nadzieję, że wilczyca czuje się lepiej.
- Jak tam?- zapytałem, posyłając partnerce lekki uśmiech.- Wszystko w porządku, możesz chodzić?


< Klair? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT