Widząc jak ciało wadery się lekko ugina gdy ogromne lodowe pociski na
nie spadają wahałam się czy wyjść. Rozejrzałam się po jej domu. W oko
wpadł mi czerwono-czarny koc w kratkę. Był gruby więc idealnie się
nadawał. Narzuciłam sobie go na plecy po czym popędziłam okryć nim i
Mavis. Kiedy razem tak szłyśmy czując tylko lekkie uderzenia, ja
rozważałam tajemnice czaszek. Po co takie coś? Oni ułożyli w koło to my
normalnie zrobimy kwadrat na, którym wyląduje bóg Spaghetti latający na
pizzy. A nasz ród zwać się będzie pastafanami. Tak właśnie będzie, a może jednak nie....
Gdy weszłyśmy na amfiteatr szczęka mi opadła. Weszłyśmy tylko w jedna drzwi, z których wychodzili aktorzy. Towarzyszka podniosła dywan pod którym najzwyczajniej w świecie znajdowało się przejście do biblioteki. Po cichu niczym Ann zeszłyśmy po schodkach w dół. Biblioteka zajmowała całe podziemie. Na ogromnych regałach aż po sufit liczących około osiem półek leżały książki i dzienniki. Nie było tu chudych dzieł. Same grube z nadwagą wręcz pisma. Co gdyby teraz ta czaszka zapłonęła i cały zbiór obrócił się w proch? Lepiej tak nie myśleć.
Mavis wyciągnęła książkę z półki. I zaczęła czytać na głos:
-Czaszki Nepaerinu to wyjątkowe nie odkryte współczesnym istotą przedmioty. Mogą uzdrowić jak i zabić. Aztekowie wiedzieli wszystko jednak chciwi ludzie zniszczyli ich zbiory nie zdając sobie sprawy z mądrości i pomocy jakie by wnieśli w swoje życie. Lud ten miał dobre kontakty z przyrodą. Wezwali oni bowiem wilki, sarny, liczy i inne szybkie stworzenia. Nie udało się ich wyswobodzić z rąk konkwistadorów, jednak ocalono zbiory. Są ukryte w miejscu ich domostwa, głęboko w podziemiach. Na chciwych głupców czeka wiele pułapek....-wyciągnęła z książki mapkę
-Fajnie, jest mapka...a pisze coś jeszcze?
-Kolejna strona jest wyrwana...
Ten fakt mnie zmartwił...Ktoś dłubał przy księgach i te najważniejsze psuł. Czyżby jakże znany i nienawidzony jaśnie pan Waru? No chyba nie! Spojrzałam na Mavis, nasz wzrok się spotkał. Wiedziałam już że czeka mnie przygoda.
-Czyli że skorzystamy z mapki i wyruszymy w pogoń za przygodą i w ogóle?
<Mavis? James Bond nam nie dorówna!>
Gdy weszłyśmy na amfiteatr szczęka mi opadła. Weszłyśmy tylko w jedna drzwi, z których wychodzili aktorzy. Towarzyszka podniosła dywan pod którym najzwyczajniej w świecie znajdowało się przejście do biblioteki. Po cichu niczym Ann zeszłyśmy po schodkach w dół. Biblioteka zajmowała całe podziemie. Na ogromnych regałach aż po sufit liczących około osiem półek leżały książki i dzienniki. Nie było tu chudych dzieł. Same grube z nadwagą wręcz pisma. Co gdyby teraz ta czaszka zapłonęła i cały zbiór obrócił się w proch? Lepiej tak nie myśleć.
Mavis wyciągnęła książkę z półki. I zaczęła czytać na głos:
-Czaszki Nepaerinu to wyjątkowe nie odkryte współczesnym istotą przedmioty. Mogą uzdrowić jak i zabić. Aztekowie wiedzieli wszystko jednak chciwi ludzie zniszczyli ich zbiory nie zdając sobie sprawy z mądrości i pomocy jakie by wnieśli w swoje życie. Lud ten miał dobre kontakty z przyrodą. Wezwali oni bowiem wilki, sarny, liczy i inne szybkie stworzenia. Nie udało się ich wyswobodzić z rąk konkwistadorów, jednak ocalono zbiory. Są ukryte w miejscu ich domostwa, głęboko w podziemiach. Na chciwych głupców czeka wiele pułapek....-wyciągnęła z książki mapkę
-Fajnie, jest mapka...a pisze coś jeszcze?
-Kolejna strona jest wyrwana...
Ten fakt mnie zmartwił...Ktoś dłubał przy księgach i te najważniejsze psuł. Czyżby jakże znany i nienawidzony jaśnie pan Waru? No chyba nie! Spojrzałam na Mavis, nasz wzrok się spotkał. Wiedziałam już że czeka mnie przygoda.
-Czyli że skorzystamy z mapki i wyruszymy w pogoń za przygodą i w ogóle?
<Mavis? James Bond nam nie dorówna!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz