czwartek, 28 lipca 2016

Od Ashity do Steva

- Powstańcie- mruknął patron.
Ciepłe powietrze, które wypuścił podczas mówienia tych słów, lekko musnęło moje ucho. Miałam ochotę tak gwałtownie unieść łeb, żeby przywalić temu pyszałkowatemu Musuko prosto w szczękę. Nienawidziłam, kiedy ktoś obcy bez mojej zgody ingerował w mą przestrzeń osobistą, dlatego też odczuwałam mało przyjemny dyskomfort. Najspokojniej, jak tylko umiałam, cofnęłam się o kilka kroków, prostując sylwetkę, Steve uczynił to samo zaledwie w chwilę później. Boleśnie odczuwałam różnicę wzrostu pomiędzy mną, a patronem, wyraźnie zaznaczał swoją dominację, podczas gdy ja nie przywykłam do uległości, myślałam tylko, jak tu by można to subtelnie, acz stanowczo przekazać - uznałam jednak, że po prostu zignoruję postawę syna Iykosa, mimo że zdawałam sobie sprawę z ewentualnych, przyszłych konsekwencji. Już wolę walkę od kolejnego zginania karku, moja duma ucierpiała wystarczająco. Ulokowałam się tym razem obok białego wilka, wymownie dając mu znać, że powinniśmy być ostrożni. Nic więcej nie przychodziło mi na myśl, a Steve i tak wiedział o tym doskonale, jak podejrzewałam. Niczym mantrę, powtarzałam sobie w myślach słowa: "Bez nerwów, bez nerwów, masz zadanie do wykonania, dobrze jest", próbując zachować samokontrolę. Oczywistym było, że jeśli zbytnio się pośpieszę i skoczę do gardła Musuko, susza z całą pewnością nie ustąpi jeszcze przez bardzo, bardzo długi czas. Zmusiłam aż dziwnie zesztywniałe mięśnie pyszczka do słodkiego uśmiechu, choć istniała możliwość, że wyglądało to raczej, jakbym próbowała powstrzymać się od rozszarpania czegoś (albo kogoś) na kawałeczki. Mimo wszystko, patron odpowiedział mi dumnym zaprezentowaniem swojej muskulatury i znaczącym mrugnięciem oka. Nie powiem, był dość atrakcyjny, jednak ja i tak wolałam Zuko.
- Więc- zarzuciłam niby od niechcenia, przerywając ciszę- na czym miałoby polegać nasze zadanie?
Zadając to zasadnicze, kluczowe pytanie, próbowałam nadać głosowi jak najbardziej nonszalancki ton, jednak wątpiłam, abym zdołała całkowicie zamaskować pobrzmiewające w nim drżenie. Nawet jeśli Musuko je posłyszał, nie dał po sobie nic poznać. Jego płomyk nadal stał z boku, choć miałam wrażenie, że bynajmniej nie podoba mu się mój sposób rozmawiania z jego panem, widocznie lepiej niż on wyczuwał mój brak szacunku wobec patrona, ale milczał jak zaklęty, od czasu do czasu pozwalając tylko, aby jakaś resztka jego płomyków liznęła moją sierść, przypominając o zachowaniu dobrych manier.
- Och, to wręcz banalnie proste- zapewnił nas pan domu.- Bądźmy szczerzy, jestem litościwy i niezwykłe łagodny, doskonale zdaję sobie sprawę, iż nie mogę przeciążyć waszej rasy zbyt odpowiedzialnym zadaniem! Dlatego też, abyście na własnej skórze mogli odczuć moje miłosierdzie...
Nawijał w ten sposób jeszcze przez kilka dobrych minut. Z uprzejmym wyrazem pyszczka słuchałam jego paplaniny, czując, jak ogarnia mnie coraz większa złość. Właściwie, niemalże wyłączyłam się, powracając do rzeczywistości akurat wtedy, kiedy przeszedł do meritum:
- Wystarczy, że zrobicie dla mnie rosół... Oczywiście, mam swój własny kociołek, dlatego wszystko przyrządzicie tutaj, kiedy już zdobędziecie wszystkie składniki.
Zerknęłam na Steva z konsternacją, niepewna, czy dobrze usłyszałam, jednak zdegustowana mina basiora potwierdziła, że dobrze usłyszałam, jakie to absurdalne zadanie miał dla nas Musuko.
- Przepraszam- wtrąciłam z całą powagą, na jaką było mnie stać.- Czy chodzi o taki zwykły ros...
- Absolutnie nie!- zaprotestował natychmiast.- Zapamiętajcie, bo nie będę się powtarzał, a składników takich samych nie zdobędziecie drugi raz, ręczę wam. No więc tak, na początku mięso... Odnajdźcie Sunę i zapytajcie o wędrujące stada świętych krów Iykosa, po czym zabierzcie kilka z nich. Co do drobiu, to życzyłbym sobie szyję jednego z przedstawicieli największego gatunku indyka, tego o srebrnych piórach i kurczaka z kury znoszącej złote jajka. Świętą wodę zaczerpnijcie ze Źródełka Nieśmiertelności w okolicach Wodospadu Mizu. A co do warzyw i tych wszystkich innych, to sądzę, że ogród Midori'ego wam wszystkiego dostarczy.
O ile już samo polecenie wykonania rosołu było dziwaczne, to składniki przyprawiły mnie o zawroty łba, nigdy nie słyszałam o czymś takim. Zaczerpnęłam głośno powietrza, spoglądając na Steva.
No cóż, zawsze chciałam coś przyrządzić, jednak nigdy nie myślałam, że od razu w takich, co jak co, niebyt sprzyjających okolicznościach. Byłam niemalże całkowicie pewna, że wszystkiego po dobroci nie dostaniemy. I to wszystko po to, aby Musuko przestał się gniewać nie wiadomo nawet za co?!
- Co o tym sądzisz?- zapytałam cicho towarzyszącego mi basiora.

< Steve? Robimy rosół? ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT