Kiedy
dotarliśmy na miejsce, medyczka spała, oparta o jedno z legowisk dla
chorych. Gdy się obudziła, podskoczyła na widok hybryd.
Wytłumaczyliśmy
waderze sytuację, a ona jedynie pokiwała głową i zaczęła oglądać samicę
obchodząc ją dookoła. Ja w międzyczasie przysiadłem na chłodnej ziemi i
nawet nie zauważyłem kiedy usnąłem. Osunąłem się powoli na ziemię, nie
zwracając na siebie uwagi reszty.
Gdy widocznie było już po wszystkim, obudził mnie głos wadery, która marudziła mi nad uchem.
- Nawet nic nie pomogłeś...
- Hmmm?... - mruknąłem sennie i ziewnąłem.
- Już po wszystkim, bohaterze. Wszystko przespałeś. Lilian poszedł na spacer z partnerką, mają tu niedługo wrócić.
Otrząsnąłem się, przeciągnąłem i wstałem, ponownie ziewając. Rozejrzałem się dookoła. Powoli świtało. Trochę sobie pospałem.
- Czyli już wszystko w porządku? - zapytałem, spoglądając na zmęczoną Shiori.
-
W najlepszym - była widocznie dumna z siebie. Przecież niecodziennie
ratuje się komuś życie, i to dotego praktycznie w pojedynkę.
Chwilę rozmawialiśmy o wszystkim i niczym w samotności, ale po jakimś czasie dołączyły do nas hybrydy.
< Shiori? Wybacz, że krótkie i takie łe, ale Lycek wypadł z rytmu >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz