Uśmiechnąłem się delikatnie, obserwując waderę konsumującą powoli zdobycz. Wyraźnie unikała patrzenia w moją stronę, choć uznałem, że lepiej nie drążyć tematu.
- No cóż, skoro nalegasz, z przyjemnością się dołączę- stwierdziłem po chwili i usiadłem obok wilczycy, zanurzając zęby w mięsie.
Smakowała zupełnie jak łania, mimo dziwnego łba. Co najwyżej, była nieco twardsza i bardziej żylasta od saren, które wcześniej miałem okazję spróbować, choć stwierdziłem, że można to zwalić równie dobrze na jej wiek czy kilka innych czynników.
Najadłem się właściwie szybko, do osiągnięcia sytości wystarczyło mi przegryzienie kilku płatów lewej strony brzucha. Poczekałem chwilę, póki Karo nie skończyła posiłku i wstała od martwego zwierza. Łeb aligatora pozostał nienaruszony - ani ona, ani ja nie mieliśmy ochoty na spróbowanie go. Twarda skóra gada nie wyglądała zachęcająco. Zamknąłem jedno oko i obróciłem czaszkę, spoglądając na waderę. Zachowywała dystans, a jej mięśnie były spięte, jakby cały czas gotowe do nagłego zrywu, biegu. Może po prostu miała taki charakter, a może wolała zachować wyjątkową ostrożność w tym miejscu. Niezależnie od przyczyny, nie chciałem zostawiać jej samej w tym miejscu. Dziwnie bym się czuł, zostawiając wilczycę samą w środku Lasu Śmierci. Przypominała mi nieco Nami - podobnie jak ona, zdawała się być dość wyciszona i nieśmiała, choć dość twarda. Ich sylwetki również wiele się od siebie nie różniły.
- To jak- zacząłem- wyjawisz mi powód, dla którego tu zawędrowałaś, bo wątpię, że dla samego posiłku? O wiele smaczniejsze łanie spotykałem chociażby w Stardust Forest.
Karo spojrzała na mnie przelotnie, po czym ponownie utkwiła wzrok w koronach drzew.
- Chciałam iść do Dworu Zapomnienia- powiedziała po kilku sekundach.
Pokiwałem łbem, przypominając sobie opowieści, jakie zasłyszałem o tymże miejscu.
- Racja, zdaje się być dość interesujące. No to jak, chodź. Wolę nie zostawiać cię samej.
- Poradzę sobie- odparła chłodno.
Parsknąłem śmiechem, podchodząc do samicy.
- Nie wątpię, ale to naprawdę nie w moim stylu zostawiać wadery samiuteńkie w Lesie Śmierci. We dwójkę zawsze raźniej, a i ja ostatnio miałem chęć na odwiedzenie Dworu. Jeśli naprawdę nie możesz ścierpieć mojego towarzystwa, mogę iść kawałek za tobą.
< Karo? To jak, idziemy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz