-Wiesz nawet lepiej że nie atakowałaś...- odparłem- I nie atakuj,
przejdź spokojnie. Atak nie jest najlepszym rozwiązaniem. Nigdy nie
uciekaj z pola bitwy, a unikaj ciosów przeciwnika- na te morały
przewróciła oczami.
Coraz bardziej mnie denerwowała. Zaczęło padać. Było to moje zbawienie.
-Odprowadzę cię do domu. Nie szwendajmy się w deszczu.
-Ale ja z cukru nie jestem, nie roztopię się!
-Ale się przeziębisz...
-No dobrze...
Rozmawialiśmy jeszcze trochę zanim doprowadziłem waderę do domu.
-Może wejdziesz zaproponowała?
-Nie, mam jeszcze parę spraw do załatwienia- powiedziałem po czym pobiegłem w deszczu czując jak krople muskają mój pysk.
Wadera była zadziorna i pewna. Miło było poznać kogoś takiego. Niestety ja jestem słaby relacjach z waderami i nie zdobędę jaj zaufania...Ona potrzebuje kogoś kto ją ochroni, ja nie dam rady. Nie nadaję się na jej przyjaciela.
Rozmyślając tak o ostatnim dniu pobiegłem przed siebie.
KONIEC
Coraz bardziej mnie denerwowała. Zaczęło padać. Było to moje zbawienie.
-Odprowadzę cię do domu. Nie szwendajmy się w deszczu.
-Ale ja z cukru nie jestem, nie roztopię się!
-Ale się przeziębisz...
-No dobrze...
Rozmawialiśmy jeszcze trochę zanim doprowadziłem waderę do domu.
-Może wejdziesz zaproponowała?
-Nie, mam jeszcze parę spraw do załatwienia- powiedziałem po czym pobiegłem w deszczu czując jak krople muskają mój pysk.
Wadera była zadziorna i pewna. Miło było poznać kogoś takiego. Niestety ja jestem słaby relacjach z waderami i nie zdobędę jaj zaufania...Ona potrzebuje kogoś kto ją ochroni, ja nie dam rady. Nie nadaję się na jej przyjaciela.
Rozmyślając tak o ostatnim dniu pobiegłem przed siebie.
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz