środa, 6 lipca 2016

Od Leloucha do Karo

Jęknąłem cicho, wstając powoli i rozglądając się po tajemniczym wnętrzu. Unikałem wzroku Karo - było mi głupio, że dałem plamę z powodu chwilowej nieuwagi. Chciałem przeprosić waderę, ale głos uwiązł mi w gardle, kiedy zobaczyłem, jak z napięciem patrzy w górę. Po kilku sekundach głośno westchnęła i pokręciła łbem.
- Nie da się otworzyć- mruknęła.- Chyba spadliśmy strasznie głęboko.
- Mogę spróbować nas znowu stąd wynieść- zaproponowałem.- Tylko daj mi chwilę, to...
- Wyjście jest zamknięte, sprawdzałam- odparła.- Przed chwilą patrzyłam. Gdyby tam był otwór, widać by było choć skrawek światła.
- Tunel mógł zakręcić raz czy dwa- zaoponowałem bez przekonania.
- Przecież ty też spadałeś- przypomniała mi.- Chyba żeś stracił przytomność, ale wiedz, że cały czas spadaliśmy prosto.Tylko skąd ten tunel w samym środku Lasu Śmierci...?
To pytanie zawisło na chwilę w powietrzu, jak zagadka, która czeka na rozwiązanie od tysiącleci.
- Całkiem możliwe, że to pułapka- zacząłem po chwili, myśląc nad jak najbardziej logicznym rozwiązaniem.- Ewentualnie nora jakiegoś zwierza. Skoro są tu sarny z łbem krokodyli i wiewiórki z kolcami, to czemu miało by nie być, na przykład, takich kretów, co kopią tunele i od razu je urządzają? W każdym razie, nie powinniśmy tu tak stać. Może pójdziemy nieco dalej? Ogółem, wszystko dobrze? Nie zraniłaś podczas spadania czy coś?
- Wszystko dobrze.
Uśmiechnąłem się z wyraźną ulgą. Ruszyliśmy dalej. Uważnie patrzyłem na łapy Karo, chcąc upewnić się, czy aby na pewno nie kuleje. Równocześnie, podziwiałem piękno tegoż miejsca: wysokie ściany, sufit, ogromna kolumna i podłoga wyłożone były płytkami podobnej wielkości, choć każda z nich miała inny kolor: te, które widzieliśmy podczas upadku były czarne, natomiast na ścianach: białe. Te, którymi wyłożone był sufit, mieniły się na niebiesko, natomiast kopuła przybrała złotą barwę. Szliśmy po zielonych płytkach, które momentami przechodziły w czerwień. Co najdziwniejsze, w całej sali było zaskakująco jasno, jakby kopuła przepuszczała przez siebie słoneczne promienie, w co szczerze wątpiłem. Po pierwsze, byliśmy pod ziemią, a po drugie, nawet gdyby wychodziła na zewnątrz, dopływ światła skutecznie utrudniałyby wysokie drzewa. Zastanawiałem się, co też może teraz robić Nami. Ledwo co wyczuwałem jej obecność - może to przez odległość, jaka nas dzieliła, a może ta nora blokowała jakoś magię. Niemniej, czułem, że wszystko gra, co z jednej strony mnie znacznie uspokajało. Z drugiej...martwiłem się, czy zaraz nie wpadnie w kłopoty.
Po kilku minutach marszu w całkowitym milczeniu, zorientowałem się, że panowała między nami całkowita cisza. Szukałem jakiegoś tematu, który moglibyśmy rozwinąć, jednak z zaskoczeniem stwierdziłem, że niemal w ogóle nie znam Karo. Kojarzyłem jedynie, ze jest jedną z córek Renesmee i Victora, a także siostrą Tamary i Mortem. Na wspomnienie żywiołowej, biało-brązowej wadery, lekko się uśmiechnąłem. Rodzeństwo, a takie różne charaktery. Zresztą... mnie i Nami też sporo dzieliło.
Korytarz był zaskakująco długi. Nasze kroki odbijały się echem, ale poza tym nie słyszałem żadnego innego dźwięku. Postanowiłem spróbować zacząć jakąś rozmowę.
- To, ten- powiedziałem niepewnie, patrząc na waderę.- Chyba jeszcze trochę spaceru nas czeka, to może nieco pogadamy?
- A masz o czym?- wilczyca szła szybkim krokiem, utkwiwszy wzrok w punkcie daleko przed nami.
- Temat zawsze można znaleźć- wyszczerzyłem szeroko kły, nadal patrząc na wilczycę.- Jest ich całe mnóstwo. Masz może jakieś zainteresowania, tak na początek?

< Karo? Masz może chętkę na pogawędkę? ^^ > 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT