Wokół Mostu na dosłownie ułamek sekundy, bardzo trudny do wychwycenia
woda zdała się wyskoczyć w górę. Zdezorientowany cofnąłem czas, aby
następnie ujrzeć owe zjawisko w zwolnionym tempie. Faktycznie, strumień
połyskującej w blasku promieni słonecznych cieczy wzniósł się w górę,
oplatając most, by następnie zwyczajnie zniknąć. Nim zdołałem
zorientować się, co jest grane, mnie również pochłonęła nicość, a
ostatnim widokiem, jaki dojrzałem bym Koach, zamachujący się na Biegnącą
w moim kierunku Reniś. Na moment zamrłem, aby po chwili cały mokry
znaleźć się na..terenach naszej watahy. Podniosłem się na drżących
łapach w nadzieji zorientowania się, co ja tutaj właściwie robię. Przy
mnie znajdował się kwiat czerwony róży, moje futro natomiast
błyskawicznie wyschło, jakby to wydsrzenie w ogóle nie miało miejsca.
Rozejrzałem się w cichej nadzieji ujrzenia partnerki, którą też tutaj
przeniosło, doszło do mnie jednak z goryczą, iż Renesmee musiała
pozostać po drugiej stronie.
-Vici?-Usłyszałem, dosłownie wprost za sobą. Przeniosłem łep w kierunku
dźwięku, aby dojrzeć przed sobą kasztanową waderę o hipnotyzujących
niebieskich oczętach.
-Res!-Ucieszyłem się, podchodząc do niej i delikatnie trącając ją
noskiem. Moja radość była jednak niczym w porównaniu z błyskiem euforii,
jaki ujrzałem w oku towarzyszki.
-Jesteśmy w domu!-Zawołała entuzjastycznie, rzucając się na mnie i tym
samym przydwożdżając mnie plecami do trawy. Jej ogon poruszał się w
niesystematycznych odstępach, biegnąc od wschodu do zachodu, od zachodu
do wschodu. Zaśmiałem się.
-Aż tak Ci było ze mną nudno?-Zapytałem, na co wadera wymownie przewróciła wciąż radosnymi oczami.
-A skąd!-Polizała mnie po pyszczku, a następnie powoli ze mnie zeszła.-Chodź!-Rzuciła nagle, na co ja podniosłem się zdziwikny.
-Gdzie?-Po raz kolejny zadałem pytanie. Dopiero przyszliśmy!
<Reniś?^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz