wtorek, 19 lipca 2016

Od Tul do Vindict'a

Fuknęłam pod nosem wystawiając głowę poza norę. Ile można znosić taki upał ja się pytam. Bite trzydzieści stopni to nie jest pogoda zdatna do użytku w żaden sposób.
Potarłam łapą o trawę przed wejściem do kryjówki. Wysuszona na wiór. Przydałaby się porządna ulewa. Skrzywiłam się na myśl o tym, że tak gorąco ma być przez następny miesiąc, a nawet więcej. Może wypadałoby zrobić jakieś małe zapasy? Mięso wysuszyło by się w około dobę na takim gorącu, a ja nie musiałabym nigdzie wychodzić, no, oprócz krótkiego spaceru do wodopoju.
Leniwie się przeciągnęłam i powoli wyszłam z nory. Kiedy stąpnęłam na piach, pisnęłam z bólu. Spojrzałam na poduszki swojej łapy, które okazały się być całe czerwone. Przebiegłam dalszy piaszczysty odcinek drobiąc jak gejsza i wysoko podnosząc łapy. Odetchnęłam z ulgą kiedy wskoczyłam na zieloną plamę trawy w cieniu gęstszego lasu.
Wciąhnęłam głeboko powietrze chcąc wywęszyć jakąś mało wymagającą zwierzynę. Nie obraziłabym się na jakiegoś leniwego szczura, albo węża... cokolwiek byleby starczyło na kilka dni. Zdziwiło mnie to, że bardzo słabo czułam wszystkie zapachy. Zrobiłam zeza i spojrzałam na swój nos. Chociaż był rozmazany, i tak spokojnie mogłam dostrzec, że jest cały matowy co jest równoznaczne z wysuszonym. Jęknęłam z poczucia niemocy i ruszyłam przed siebie powłócząc nogami.
Zatrzymałam się kiedy niedaleko mnie usłuszałam głośne chlupnięcie. Czyżby jakieś zwierze kąpało się przy strumieniu? Oby, bo nie mam zamiaru szukać dalej.
Pod nogami zaczęły chrupać ocierające się o siebie kamienie, a moje pazury stukały o chropowatą powierzchnię. Owiała mnie przyjemna chłodna bryza biegnąca od bieżącej wody. Zaciągnęłam się ożeźwiającym powietrzem i zdecydowanym krokiem poszłam w stronę strumyka. Kiedy byłam już blisko wszystkie odgłosy ucichły. Powoli wyszłam zza krzaków i zobaczyłam, że w wodzie siedzi brązowy basior. Skrzywiłam się. Liczyłam ba zwierzęta do upolowania, a tu taki zawód... z resztą było widać, że on też nie jest szczególnie szczęśliwy, że mnie widzi. No cóż, to będzie miał problem. Jak już tu przyszłam to po co mam odchodzić od jedynego w okolicy źródła ochłody?
Wilk patrzył na mnie krzywo, wyraźnie zły. Mało brakowało, a zacząłby się na mnie szczerzyć.
- A więc mamy impas - westchnęłam. Spojrzał na mnie zdziwiony. Nie wiedziałam o co mu chodzi więc postanowiłam wytłumaczyć - problem, znaczy się. Bo chyba chcesz tu zostać, nie mylę się? Ja też chciałabym...skorzystać z tego miejsca.
Matko... skąd we mnie ostatnio tyle odwagi? Gorąco strzela mi do głowy.
Popatrzyłam na basiora spod przymrużonych powiek czekając na jego reakcję. A widząc jego początkowe nastawienie raczej nie mogłam się spodziewać ciepłego przyjęcia do grona basenowych znajomych. Heh.

< Vins? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT