czwartek, 7 lipca 2016

Od Toshiro do Rose i Mery

Dzień zaczął się właściwie...całkowicie normalnie, czyli od narzekania na upał. Mamrocząc pod nosem, jaki to świat jest niesprawiedliwy, że zabrał mi zimę, wyszedłem na zewnątrz, prosto do jaskini Ashity. Wspominała coś o prośbie. Uznałem, że skoro tak czy siak nie mam nic o roboty, to jej posłucham. Jak to mówią, wyjątek potwierdza regułę...
Po kilku minutach, niemalże biegiem opuściłem miejsce zamieszkania Alfy. Ileż to ona może marudzić... Nigdy, nigdy więcej....
Nagle moją uwagę przyciągnął jakiś ruch. Cofnąłem się i zawróciłem, widząc nieznajomą waderę. Była dość drobna, jej białą sierść pokrywały czarne akcenty na grzbiecie, przypominające nieco ślady uderzeń po biczu albo ciernie. Na łbie miała dość charakterystyczną 'grzywkę', również jasną. Natomiast na jej na szyi dostrzegłem sznurek w czerwono-czarne pasy.
- Hej!- krzyknąłem głośno, podbiegając do samicy.- Kim jesteś?! Nie kojarzę cię z watahy.
Wilczyca odwróciła się w moją stronę. Początkowo z najeżoną sierścią, jakby miała w planach atak. Uśmiechnąłem się lekko, chcąc jej pokazać, że nie mam wrogich zamiarów.
- Rose- odpowiedziała, rozluźniając mięśnie.- Dołączyłam kilka dni temu, miło mi poznać.
- Toshiro. To, ten... oprowadzał cię może ktoś po terenach? Jak jest się nowym, łatwo tu można zabłądzić, wiem z doświadczenia.
- W sumie, to czemu nie, dziękuję.
Kiwnąłem z entuzjazmem łbem, kierując swoje kroki w lewo. Jednak nie zdążyłem przejść nawet pięciu kroków, gdy z krzaków wyskoczył... szczeniak. Drobna wadera o jasnobrązowej sierści, białym ogonie i czekoladowych oczkach. Z zadziornym wyrazem pyszczka wpatrywała się w nas, nie ukrywając jednak zaskoczenia, które zresztą sam odczuwałem.
Przebiegłem w myślach listę szczeniaków naszej watahy. Mortem, Karo i Tamara były już dorosłe, Lelouch i Nanami też... zostało co prawda kilka, ale ona była chyba jeszcze młodsza, a nie przypominałem sobie, żebym słyszał w ostatnich czasach o porodzie, a z Klair było to bardzo mało prawdopodobne. Dodatkowo, nie kojarzyłem tego szczeniaka.
- Nowa?- zapytałem po raz drugi tego samego dnia.- Miło mi poznać, zwą mnie Toshiro, jestem deltą pobliskiej watahy. A to jest Rose, też wstąpiła do nas kilka dni temu.
Wspomniana wadera lekko uśmiechnęła się w stronę przybyszki.
- Mera- przedstawiła się cicho, choć w jej głosiku brzęczała pewność siebie.- Owszem...dołączyłam niedawno.
- Rozumiem, cieszę się, że możemy cię powitać. To jak, może chcesz się dołączyć do mnie i do Rose, Mery? Właśnie oprowadzam ją po terenach.

< Rose? Mery? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT