-Nic. -mruknęłam spoglądając przed siebie.
-To dobrze..-powiedział sarkazmem.
-Nie przeszkadzają ci takie duże skrzydła?
-Owszem kiedy byłem mały sprawiały mi kłopoty, lecz kiedy podrosłem i nauczyłem latać to mój ulubiony środek transportu.
-Rozumiem, co cię tu sprowadza? - spojrzałam mu w oczy i dopiero teraz
zauważyłam, że ma dwoje różnych oczu. Pomarańczowe i niebieskie,
strasznie korciło mnie, by zapytać dlaczego tak ma..
-Ech to długa historia, niespecjalnie miła i powabna. -wzdrygnął się.
-No dobra, nie chcesz to nie nalegam. - powiedziałam pokazując mu język.
Basior uznał to za zabawne i mimowolnie zaczął mówić, kiedy mówił
widziałam ból i cierpienie w jego oczach, zyskał w moich oczach uznanie.
Nie sądziłam, że obdarzy mnie aż takim zaufaniem mówiąc swoją
historię..
Opowiedział jak to przez wiele tygodni tułał się wraz z bratem, po świecie chcąc odszukać właściwego miejsca na ziemi.
-To bardzo przykra historia. -stwierdziłam, gdy skończył.
-Hm, może i tak, ale inni mają gorzej..nie mówmy już o tym.-powiedział patrząc w ziemie.
Zrobiło mi się go żal, więc postanowiłam przysunąć się do niego i trochę się poocierać. Kiedy skończyłam zaproponowałam.
-Dobra, dosyć tej ''miłości''. -powiedziałam z ironią. -Zgłodniałam, może pójdziemy upolować jakiegoś jelenia?
<Stev? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz