Przymknęłam oczy i zasnęłam. Miałam nadzieje, że teraz będę dobrze spać.
Na szczęście tak było. Obudziłam się rano kiedy Rivai jeszcze spał.
Poczułam zimny powiem. Otworzyłam oczy i spojrzałam na wyjście od
jaskini. Z niedowierzaniem patrzyłam w tamtym kierunku. Wstałam czym
prędzej i podeszłam do wyjścia. Cały świat był ze śniegu!
- Co jest?- usłyszałam głos za moimi plecami. Spojrzałam z siebie i wtem
ujrzałam zdziwienie które malowało się na pysku Rivaille’go. Basior
podszedł do mnie i rozejrzał się po okolicy.
- No nieźle…- powiedział.
- No… Chodź! Trzeba korzystać!- wybiegłam szybko z jaskini i zaczęłam
lepić śnieżki. Rivaille pobiegł za mną i na dzień dobry dostał od mnie
śnieżką w głowę. Rivai zebrał się szybko i przygotowywał na mnie
amunicje. Nagle podczas mojej nieuwagi podczas lepienia śnieżki wilk
rzucił w mój bok kulkę. Zaśmiałam się po czym rzuciłam w niego dwoma
naraz. Jedną nie trafiłam jednak drugą już tak. Rivai zrobił podobnie,
jednak on trafił dwoma. Nagle do głowy wpadł mi pomysł zrzucenia na
niego śniegu który był na gałęziach drzew w pobliskim lesie. Szybko
przebiegłam obok basior i sprawnie weszłam na drzewo. Teraz czekać, aż
podejdzie do mnie. Tak jak myślałam, Riaille podszedł a ja jednym
skokiem zrzuciłam śnieg z gałęzi na wilka. Rivai stał chwile oszołomiony
jednak pospieszne zrzucił z siebie biały puch. Zeszłam z drzewa i
podeszłam z uśmiechem. Basior skoczył na mnie z uśmiechem przewracając
mnie na grzbiet. Później już się śmialiśmy. Rivai zszedł ze mnie i
położył się obok mnie.
- Fajnie, że śnieg spadł…- powiedziałam. Rivaille uśmiechną się lekko.
Na moim pyszczku też można było zauważyć uśmiech po czym pocałowałam
basiora i wstałam.
- Chodź do Mei po te zioła dla mnie. Może jeszcze bandaż ci zmieni-
rzekłam. Samiec wstał i ruszył w kierunku jaskini medyczki, a ja za nim.
Kiedy dostaliśmy, weszliśmy i wzrokiem zaczęliśmy szukać wadery.
Znalazłam ją stojącą przy niedużym stoliku.
- Można?- zapytał Rivai. Szara wadera odwróciła się i skinęła głową.
Podeszliśmy do niej po czym wytłumaczyłam jej, że nie mogę spać w
ostatnim czasie przez koszmary. Meredith zastanawiała się chwilę, lecz
po chwili z jakieś szafki wyjęła parę listków jakiegoś zioła i włożyła
je do małej torby i mi ją podała.
- Proszę. To Sennik. Wąchaj przed snem jakiś czas i później idź spać.
Stosuj przez jakieś półtorej tygodnia i zmieniaj co kilka dni listek.
Jeśli nie zadziała to przyjdź i powiedz, a jeśli tak to przyjdź po tym
czasie do mnie- powiedziała Mei. Zarzuciłam torbę na siebie i zapytałam
jeszcze czy by nie zmieniła bandażu Rivaille’mu jednak powiedziała, że
jeszcze nie trzeba. Wyszliśmy od wadery i ruszyliśmy przed siebie. Nagle
usłyszałam jakiś dziwny dźwięk. Zatrzymałam się i spojrzałam w jego
stronę. Nie był mi znajomy. Basior również się zatrzymał i spojrzał na
mnie zaciekawiony.
- Tam coś obcego chyba jest. Idziemy sprawdzić?- zapytałam Rivai’ego.
<Rivaille? I co do wcześniejszych opek, to nic nie szkodzi, każdy ma
czasami kryzys twórczy ;3. Moje też teraz nie są najlepsze xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz