wtorek, 22 grudnia 2015

Skaza do Otsune i White


Ryki długo nie ustępowały. Z miny Otsune można było wyczytać wyraźne niezadowolenie, że ktoś śmiał podebrać jej przeciwnika, którego miała poćwiartkować, a trzewiami przyozdobić wejście do domku. White była wyraźnie zdenerwowana. Coraz bardziej bała się o swojego towarzysza. I słusznie. Rodzic straconego jaja był stanowczo większy i bardziej umięśniony od Green’a, przez co zyskiwał przewagę chociażby w świadomości obydwu gadów. Ale pozostaje jeszcze hard ducha!
W pewnym momencie walka przeniosła się z powrotem na śnieżną górę. Pobiegliśmy w miejsce, gdzie upadły. Zielony smok zdawał się zyskiwać przewagę nad czarno-srebrnym. Nie chciałem dziś oglądać niechcianej przeze mnie śmierci, toteż postanowiłem przerwać bójkę. Podbiegłem do smoków i wytworzyłem oślepiający blask. Green zeskoczył ze smoka lodu i szybko zasłonił ślepia przed rażącym światłem. Wróciłem do normalnej postaci i skoczyłem do ledwo dychwiącego gada. W jego oczach było widać cierpienie, nie tylko fizyczne, ale przede wszystkim psychiczne, bowiem jak inaczej ma się czuć rodzic po stracie dziecka?
- Nie mogłeś zrobić tego wcześniej?! – fuknęła White. – Przez ciebie Green mógł zginąć!
- Dlaczego uważasz, że jego życie jest cenniejsze od życia tego biednego stworzenia? – zagadnąłem w odpowiedzi.
- Nie zmieniaj tematu! – warknęła, po czym podbiegła do Greena. – Hej, nic ci nie jest?
Gad odsłonił ranę na klatce piersiowej. Wyglądała poważnie, ale czy była? Nie wiem. Wolałem zabrać się za ratowanie umierającej bestii, którą właśnie zamierzała dobić Otsune. Skoczyłem na nią i zręcznie złapałem szyję w szczękę.
- Ani się waż. – wybełkotałem, ale przesłanie dotarło.
Wstałem i jąłem opatrywać smoka. Spojrzał na mnie, jakby chciał coś przekazać. To było dziwne uczucie, ale w mig pojąłem o co mu chodziło. Zrobiłem to, o co mnie poprosił- uciąłem jeden z jarzących się gasnącym światłem swego rodzaju owoców, wyrastających zza łba. Uniósł się i wniknął w rany, po których nie pozostał żaden ślad. Smok wstał dumnie, wadery zlękły się, Green staną przed White gotowy do ataku. Ale nie atak był zamiarem obcego dotąd mi smoka. Skinął głową ku Green’owi, spojrzał z wyższością na Otsune, a później swój wzrok skierował ku mnie. Wtedy wiedziałem, że to nie jest ostatni raz, kiedy się widzimy.

<Otsune? White?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT