- Możemy iść!- uśmiechnęłam się. No więc ruszyliśmy w stronę wulkanów.
Droga była długa, co chwila zrywał się mocny wiatr, a wszystkie patyki i
inne rzeczy latały wokół nas. Jednak atmosferę umiliła pogawędka na
temat watahy i wilków w niej mieszkającej.
W końcu jednak doszliśmy. Przed nami, rozległy się dźwięki, wydawane przez ławę.
Oblała nas fala ciepła. Było dużo ognia, lawy i małych gejzerków.
W tym momencie, Vinnie stworzył bańkę powietrza. Gdy już zaczęliśmy
lewitować, zachwiałam się, lecz Vincent złapał mnie, bym utrzymała
równowagę. Uśmiechnęłam się lekko, po czym zaczęliśmy "lecieć: do
przodu.
- Nie wiedziałam, że jest tu takie coś..- mruknęłam.
- Jest tu dużo nieodkrytych, tajemniczych miejsc.
- Co ty na to, żeby je odkryć?- na moim pysku zawidniał chytry uśmieszek.
- No jasne! Odkrywanie ich z tobą będzie przyjemnością.- odparł.
- Tam jest wulkan?- zatrzymałam się na chwilę.
- Mhm.
- A tamta...dziura? Nora?- wskazałam wyżłobione, szerokie miejsce u podnóża góry.
- Chodź to sprawdzić.- uśmiechnął się. Ciekawa byłam, co tam jest...może jakaś jaskinia ze smokami, czy coś?
Vin?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz