poniedziałek, 28 grudnia 2015

Od Moonlight -Quest pt. "Istota"


Była noc. Na dworze wichura i pełno śniegu. Piękna pogoda! Aż chce się na dwór wyjść! Ale miała być pełnia, a ja nie chciałam tego przegapić. Wystawiłam więc pysk z jaskini, a biały puch oblepił go całego. Odechciało mi się w tym momencie wszystkiego...ale cóż. Czego nie robi się dla pięknej pełni?
Z grymasem wyszłam z jaskini i udałam się do Stardust Forest. Jednak..mój wzrok zatrzymał się na czymś. był to ruch w krzakach niedaleko mnie.
- Kto tu jest?- szepnęłam.
I usłyszałam drugi szelest. Oddalał się... Biegiem ruszyłam za nim. Skakałam przez różne przeszkody, takie jak krzaki, duże kamienie, konary ośnieżonych drzew. Widok zasłaniał mi śnieg, lecący prosto w moje oczy. Jednak gdy stworzenie znikło w lesie śmierci, gwałtownie zatrzymałam się tuż przy granicy między drogą a lasem. Przez moją głowę przeszło pytanie... "Wejść? A może jednak nie?". Ale może od tego zależeć los watahy...Bo jaki wilk lub inne zwierze weszłoby tam? To musiało być coś niebezpiecznego...
z wahaniem stąpałam po ziemi, rozglądając się. Ale nie widziałam nic, poza ciemnością. w jednej chwili, świat zaczął wirować. Czułam, że zaraz zwymiotuję. Moja głowa jakby miała wybuchnąć...w końcu zemdlałam, czując niewielką ulgę, że w końcu świat stanął w miejscu. Przed zamknięciem oczu, dostrzegłam tylko wielkie, świecące oczy przeszywające ciało na wylot. I po tym nie widziałam już nic...

XXX

Obudziłam się z ogromnym bólem w okolicach klatki piersiowej i głowy. Obraz mi się zamazał...Dopiero gdy ujrzałam ściany i małe, jasne światełko, wszystko wróciło do normy. Zdezorientowana, rozglądałam się na boki. To miejsce, wyglądało na podziemny kanał. Ale coś było nie tak...cały czas w powietrzu unosił się zapach padliny, zgniłego mięsa i czegoś, czego nie potrafiłam określić. za sobą, poczułam czyiś oddech, który paraliżował mój kark. Chciałam się podnieść, ale łapy odmawiały mi posłuszeństwa. Lekko odwróciłam głowę. Stało tam coś..podobnego do wilka. Ale i do człowieka. Było owłosione, stało na czterech łapach, a i tak było o wiele większe ode mnie. Z pyska, kapała ślina, a zęby były ostre i długie jak igły. Wystraszona cofnęłam się trochę, po czym dalej próbowałam wstać. Gdy potwór ryknął, od razu zerwałam się do biegu. Nie widziałam kompletnie nic, wszystko było czarne i niewyraźne. Chyba ból klatki piersiowej i głowy dawał o sobie znać. Upadłam i nerwowo oglądnęłam się za siebie. Słyszałam szelesty, ryknięcia i drgania odbijających się od podłoża łap. W ciemności zauważyłam drugi, mniejszy tunel. trochę podwyższony. Wczołgałam się i schowałam głowę w łapy. Za małą ścianką, nie było mnie widać. Tak przynajmniej myślałam...Po chwili głowa "wilkołaka", bo to najbardziej przypominało go, stanęła tuż przede mną. Delikatnie wystawiłam głowę. W tedy, wilkopodobny zwierz zawył przerażająco. Znalazłam obok siebie mały kamyczek. Niezauważalnie rzuciłam go w głąb groty, a sama wyskoczyłam z ukrycia i zaczęłam biec. nie odwróciłam się ani na chwilę, a gdy walnęłam w jakąś ścianę, upadłam. Podniosłam wzrok. Moim oczom ukazała się wysoka, oplatana lianami ściana. Na górze, było to samo światełko, które widziałam po przebudzeniu. Wilkołak był coraz bliżej. Gdy w końcu wyłonił się z ciemności, zatrzymał się tuż przede mną. Przechyliłam głowę w bok, nie spuszczając go z oka. Jego zabójcze kły, były coraz bliżej mnie.
- Moce..- Szepnęłam do siebie. Tylko co na niego zadziała? Wiem!
po chwili, wokół nas pojawiła się mgła. Wilczur, oślepiony i zdezorientowany cofnął się, trzęsąc łbem.
- Muszę to zrobić teraz..-Szepnęłam do siebie, próbując się przełamać. On był większy, silniejszy...Mogłabym nie dać mu rady. Trzeba coś wymyślić, puki mam czas..

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT