Osobnik wydał mi się dziwny, bardzo. Skoro okazał się niezbyt groźny
wyciągęłam chusteczkę i zaczełam polerować swój miecz, jednocześnie
uciekając wzrokiem raz na basiora, raz na broń.
-Zamierzasz tu tak stać? Młoda niewiasto, jesteś na owym terenie, pod
panowaniem panny Ashity i pana Zuko. - Basior mówił z dziwnym akcentem,
który padał na głoski twarde alfabetu.
-Δεν θα ακούσουμε τη γνώμη σας- opowiedziałam po grecku - obcym dla
basiora języku, w którym to zdanie oznaczało "Nie będę się ciebie
słuchać!".
Basior popatrzył na mnie krzywo, machnął łapą i powiedział:
-Gaworz sobie co tam chcesz, ale czego kolwiek nie zrobisz może zostać
użyte przeciwko tobie, ptaszyno. - Wilk nastawił się groźnie przeciwko
mnie.
-Oj, Skaza, nie widzisz, ja się tu tylko bawię i tak bym cię nie zabiła,
mam lepsze rzeczy do roboty. Nie zamierzam zniszczyć tego terenu,
szukam tylko nauczyciela.
-Jakiegoż to nauczyciela? Czyż to nie jesteś za dziecinna, a twój umysł, ścisły, przyjmuje chociaż naukę? Nie rozśmieszaj mnie.
-Uczę się walki i zielarstwa - uśmiechnęłam się do basiora, który ewidentnie starał się mnie wyśmiać.
-Szukam wielkiego mistrza, który zakończy moje szkolenie, a teraz turlaj! - krzyknęłam i położyłam się na ziemi.
<Skaza ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz