Zdezorientowana
spojrzałam na czarnego basiora po czym potrząsnęłam głową, poprawiłam
kwiat który został założony za me ucho i znów popatrzyłam na obcego.
Przyjrzałam mu się jeszcze dokładniej, ponieważ podczas tej walki ni
było czasu na rozmowę czy rzucenie okiem na obcego przybysza. Jego
sierść prezentowała się w czarnym oraz szarym odcieniu, jego grzywka
opadała na oczy, a na szyi widniał mały kryształ przyczepiony do czarnej
obroży. Moja uwagę przykuły również bandaże, które posiadał wilk na
ogonie i łapach.
- Szczerze mówiąc to wzajemnie uratowaliśmy sobie życie, ponieważ jak by
nie ty to pewnie cyklop by mnie znów złapał i znów gdzieś rzucił, wiec i
ja dziękuje- wydusiłam w końcu z siebie jakieś słowa i uśmiechnęłam się
lekko.
- A czy bym mógł poznać twoje imię?- zapytał basior również się uśmiechając.
- Riki. A ciebie mogę o to samo spytać?- zaśmiałam się.
- Aysuke, miło mi. Ale mówi Ays- odpowiedział basior.
- Mi też miło. A tak swoja drogą…- zaczęłam i okrążyłam Ays’a i dodałam-
nieźle przygniotło się to drzewo, a raczej twoje łapy. Może zaprowadzę
się co medyka?- zaproponowałam. Wilk spojrzał na mnie zdziwiony.
- Medyka?- rzekł. Po chwili dotarło do mnie, że przecież on nic nie wiem gdzie jest.
- Aj, wybacz, ja dziś głowy nie mam. Znajdujesz się na terenach Watahy
Porannych Gwiazd, no i jak przystało na watahę to medyk przecież jest
potrzebny, co nie?- odrzekłam.
- No… W porządku. Jeśli jestem tam mile widziany-powiedział Ays.
- Mile, mile. A teraz chodź- rzekłąm i ruszyłam w stronę jaskini
Meredith, jednej z medyczek, a wilk z ślad za mną. W końcu nie mogłam go
zostawić tam i odejść, a szczególnie nie mogłam tego zrobić, ponieważ
jego łapy zostały przygniecione przez drzewo. Wolnym tempem
przemierzaliśmy las. Od czasu, do czasu spoglądałam na basiora by się
upewnić czy nie zostaje w tyle. Na szczęście ten spokojnie szedł na za
mną i nawet nie musiałam zwalniać. Myślałam, że gorzej będzie iść przez
ten wypadek, ale jak widać się myliłam. W końcu weszliśmy do Stardust
Forest dlatego miałam dzieje, że będzie już spokój. Nagle usłyszałam
szum wody. Był do Wodospad Mizu, jak widać wodospady nie zamarzły
jeszcze wraz z jeziorkiem.. Podbiegłam truchtem w kierunku szumu, a Ays
za mną. Po chwili ujrzałam ów miejsce. I się nie myliłam. Nadal woda
spływała do zbiornika wodnego.
- Jeśli chcesz to się napij- powiedziałam w stronę samca po czym sama
podeszłam do tali wody, z chyliłam łepek i zaczęłam pić. Woda była
wyjątkowa zimna, jednak co się dziwić. Mamy zimę. Basior skusił się i
również zaczął czerpać wodę. Niestety przerwał mi to kolejny głośny ryk.
Podniosłam głowę i spojrzałam w stronę dźwięku. No nie, proszę nie znów
cyklop, jeszcze głowa mnie po tym uderzeniu w drzewo nadal boli. Aysuke
też podniósł głowę. Tym razem coś, co wydawało z siebie ten odgłos
zmierzało w naszą stronę. Postanowiłam nie walczyć na razie z
osobnikami, jeśli oczywiście byli wrogo nastawieni. Pociągnęłam na skórę
basiora do krzaków, na co on sykną jednak nie zwróciłam na to uwagi.
Kiedy siedzieliśmy już w krzakach, zaczęłam nasłuchiwać odgłosów które
dochodziły do mnie. Nagle zobaczyłam cztery cyklopy. Z tego co wiem to
jeden, dwa się zdarzały tu. Ale cztery?! Coś tu nie grało… Po pewnym
czasie istoty odeszły, wiec wyszliśmy z krzaków. Później to sprawdzę,
teraz Ays’a trzeba do Mei dostarczyć. Basior nie pytał mnie o nic kiedy
zaczęłam iść dalej do jaskini medyczki. Kiedy dotarliśmy, objaśniłam
waderze co zaszło.
- Kolejne bandaże do kolekcji- zaśmiał się samiec kiedy Meredith
zakładała mu opatrunek na tylnie łapy. Gdy skończyła, basior podziękował
i wraz ze mną wyszedł z jaskini.
- A tak swoją drogą to chcesz dołączyć do naszej watahy?- zapytałam. Basior uśmiechną się lekko po czym wykonał mały ukłon.
- Z chęcią- podniósł się z uśmiechem.
- To miło. Niestety z drodze do jaskini Alf naszych nie mogę ci
towarzyszyć, ale myślę, że poradzisz sobie sam. Znajduje się ona tam-
wskazałam łapą na zachód po czym mówiłam dalej- A ja muszę powędrować w
inne strony. A i Alfy na pewno pokażą ci trochę okolicę.
Skończyłam i ruszyłam w kierunku gdzie pojawiła się czwórka cyklopów.
Miałam nadzieje, że gdzieś je jeszcze złapie by za nimi iść. Raczej
powinnam to sprawdzić, w końcu może jest jakaś większa przyczyna tego.
Nagle obok mnie zalazł się Ays. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Ja poczekam na dołączenie do watahy. A kto wie, może moja moc się przyda? A więc, co sprawdzić mamy?- zapytał basior.
- E… No dobra. To, dlaczego cyklopu tu wędrują w tak dużych ilościach.
Raczej się do nie zdarzało…- odpowiedziałam i spojrzałam przed siebie.
Trochę dziwnie mi było sprawdzać taką sprawę z nowo poznanym wilkiem,
ale towarzysz nigdy zły. A właśnie, muszę poszukać Hoshi, mojego orła.
Ale kto wie, może przybędzie do mnie w czasie naszej drogi? Hm… No nic.
Ważne teraz by odszukać te cyklopy i za nimi iść.
<Aysuke?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz