wtorek, 29 grudnia 2015

Od Riki do Aysuke

Zdezorientowana spojrzałam na czarnego basiora po czym potrząsnęłam głową, poprawiłam kwiat który został założony za me ucho i znów popatrzyłam na obcego. Przyjrzałam mu się jeszcze dokładniej, ponieważ podczas tej walki ni było czasu na rozmowę czy rzucenie okiem na obcego przybysza. Jego sierść prezentowała się w czarnym oraz szarym odcieniu, jego grzywka opadała na oczy, a na szyi widniał mały kryształ przyczepiony do czarnej obroży. Moja uwagę przykuły również bandaże, które posiadał wilk na ogonie i łapach.
- Szczerze mówiąc to wzajemnie uratowaliśmy sobie życie, ponieważ jak by nie ty to pewnie cyklop by mnie znów złapał i znów gdzieś rzucił, wiec i ja dziękuje- wydusiłam w końcu z siebie jakieś słowa i uśmiechnęłam się lekko.
- A czy bym mógł poznać twoje imię?- zapytał basior również się uśmiechając.
- Riki. A ciebie mogę o to samo spytać?- zaśmiałam się.
- Aysuke, miło mi. Ale mówi Ays- odpowiedział basior.
- Mi też miło. A tak swoja drogą…- zaczęłam i okrążyłam Ays’a i dodałam- nieźle przygniotło się to drzewo, a raczej twoje łapy. Może zaprowadzę się co medyka?- zaproponowałam. Wilk spojrzał na mnie zdziwiony.
- Medyka?- rzekł. Po chwili dotarło do mnie, że przecież on nic nie wiem gdzie jest.
- Aj, wybacz, ja dziś głowy nie mam. Znajdujesz się na terenach Watahy Porannych Gwiazd, no i jak przystało na watahę to medyk przecież jest potrzebny, co nie?- odrzekłam.
- No… W porządku. Jeśli jestem tam mile widziany-powiedział Ays.
- Mile, mile. A teraz chodź- rzekłąm i ruszyłam w stronę jaskini Meredith, jednej z medyczek, a wilk z ślad za mną. W końcu nie mogłam go zostawić tam i odejść, a szczególnie nie mogłam tego zrobić, ponieważ jego łapy zostały przygniecione przez drzewo. Wolnym tempem przemierzaliśmy las. Od czasu, do czasu spoglądałam na basiora by się upewnić czy nie zostaje w tyle. Na szczęście ten spokojnie szedł na za mną i nawet nie musiałam zwalniać. Myślałam, że gorzej będzie iść przez ten wypadek, ale jak widać się myliłam. W końcu weszliśmy do Stardust Forest dlatego miałam dzieje, że będzie już spokój. Nagle usłyszałam szum wody. Był do Wodospad Mizu, jak widać wodospady nie zamarzły jeszcze wraz z jeziorkiem.. Podbiegłam truchtem w kierunku szumu, a Ays za mną. Po chwili ujrzałam ów miejsce. I się nie myliłam. Nadal woda spływała do zbiornika wodnego.
- Jeśli chcesz to się napij- powiedziałam w stronę samca po czym sama podeszłam do tali wody, z chyliłam łepek i zaczęłam pić. Woda była wyjątkowa zimna, jednak co się dziwić. Mamy zimę. Basior skusił się i również zaczął czerpać wodę. Niestety przerwał mi to kolejny głośny ryk. Podniosłam głowę i spojrzałam w stronę dźwięku. No nie, proszę nie znów cyklop, jeszcze głowa mnie po tym uderzeniu w drzewo nadal boli. Aysuke też podniósł głowę. Tym razem coś, co wydawało z siebie ten odgłos zmierzało w naszą stronę. Postanowiłam nie walczyć na razie z osobnikami, jeśli oczywiście byli wrogo nastawieni. Pociągnęłam na skórę basiora do krzaków, na co on sykną jednak nie zwróciłam na to uwagi. Kiedy siedzieliśmy już w krzakach, zaczęłam nasłuchiwać odgłosów które dochodziły do mnie. Nagle zobaczyłam cztery cyklopy. Z tego co wiem to jeden, dwa się zdarzały tu. Ale cztery?! Coś tu nie grało… Po pewnym czasie istoty odeszły, wiec wyszliśmy z krzaków. Później to sprawdzę, teraz Ays’a trzeba do Mei dostarczyć. Basior nie pytał mnie o nic kiedy zaczęłam iść dalej do jaskini medyczki. Kiedy dotarliśmy, objaśniłam waderze co zaszło.
- Kolejne bandaże do kolekcji- zaśmiał się samiec kiedy Meredith zakładała mu opatrunek na tylnie łapy. Gdy skończyła, basior podziękował i wraz ze mną wyszedł z jaskini.
- A tak swoją drogą to chcesz dołączyć do naszej watahy?- zapytałam. Basior uśmiechną się lekko po czym wykonał mały ukłon.
- Z chęcią- podniósł się z uśmiechem.
- To miło. Niestety z drodze do jaskini Alf naszych nie mogę ci towarzyszyć, ale myślę, że poradzisz sobie sam. Znajduje się ona tam- wskazałam łapą na zachód po czym mówiłam dalej- A ja muszę powędrować w inne strony. A i Alfy na pewno pokażą ci trochę okolicę.
Skończyłam i ruszyłam w kierunku gdzie pojawiła się czwórka cyklopów. Miałam nadzieje, że gdzieś je jeszcze złapie by za nimi iść. Raczej powinnam to sprawdzić, w końcu może jest jakaś większa przyczyna tego. Nagle obok mnie zalazł się Ays. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Ja poczekam na dołączenie do watahy. A kto wie, może moja moc się przyda? A więc, co sprawdzić mamy?- zapytał basior.
- E… No dobra. To, dlaczego cyklopu tu wędrują w tak dużych ilościach. Raczej się do nie zdarzało…- odpowiedziałam i spojrzałam przed siebie. Trochę dziwnie mi było sprawdzać taką sprawę z nowo poznanym wilkiem, ale towarzysz nigdy zły. A właśnie, muszę poszukać Hoshi, mojego orła. Ale kto wie, może przybędzie do mnie w czasie naszej drogi? Hm… No nic. Ważne teraz by odszukać te cyklopy i za nimi iść.

<Aysuke?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT